Obiad spędziłam sama z Aikką, Król
z Królową wyjechał na resztę dnia poza królestwo, a ze Stellą
umówiłam się przed pałacem. Pomyślałam, że dobrze by było
gdyby Aikka i Stella spędzili trochę czasu razem i spróbowali się
dogadać.
-Masz teraz trochę wolnego czasu?
-spytałam
-Tak, nie mam żadnych zajęć na
resztę dnia.
-To może masz ochotę na spacer po
obiedzie?
-Z przyjemnością.
Stwierdziłam, że lepiej będzie jeśli
nie będą wiedzieć o swojej obecności. Po obiedzie wyszłam z
Aikką i spotkaliśmy Stellę, wyjaśniłam że to mój pomysł i że
powinni w końcu zacząć rozmawiać jeśli mają wziąć ślub.
Pomimo braku aprobaty i wyraźnego niezadowolenia,
Stella w końcu zgodziła się na wspólny spacer po mieście w
obecności Aikki. Przez całą drogę żadne z nas się nie odezwało,
co nie wróżyło dobrze mojej próbie pogodzenia narzeczonych.
Miałam nadzieję, że jak wyjdą na trochę z zamku to atmosfera się
rozluźni i będzie dobra okazja do rozmów, ale jednak tak się nie
stało. Szliśmy w milczeniu, Stella po mojej lewej a Aikka po prawej
stronie ponieważ nie chcieli nawet iść koło siebie. Dotarliśmy
do pierwszych uliczek ze straganami i najprzeróżniejszymi
stoiskami. Pełno było tu starych ksiąg, antyków, dawno
zapomnianych przedmiotów i pełno niezwykłych istot. Stella
zatrzymała się przed straganem ze starą biżuterią a Aikka stał
przy stoisku obok i oglądał stare księgi, odeszłam kawałek od
nich ponieważ zobaczyłam miniaturową rzeźbę Caris. Wzięłam ją
do ręki i oglądałam bardzo uważnie, wszystko było idealnie
uwiecznione, to była świetna replika, miała najwyżej 15 cm
wysokości. W pewnym momencie straciłam z oczu Stellę i Aikkę,
rozglądałam się wszędzie ale nie mogłam ich znaleźć.
Próbowałam się wracać do miejsca w którym przed chwilą ich
widziałam, lecz nigdzie ich nie było. Podeszła do mnie drobna
kobieta, o długich, brązowych włosach, ciemnych oczach i
delikatnej urodzie. Ubrana była w piękną, zwiewną, białą
sukienkę, a na szyi miała wisior w kształcie sierpa księżyca. Na
początku myślałam, że jest Ziemianką, bo tak wyglądała, ale po
krótkiej chwili zauważyłam jej elfie uszy. Przyglądała mi się,
aż się odezwała:
-Ty jesteś Eva Wei, zwyciężczyni
Wielkiego Wyścigu Obana. -to nie było pytanie, lecz stwierdzenie.
-Jesteś córką Don Weia i Mayi która
zginęła tragicznie w wypadku, a także ukochaną Avatara. Masz w
sobie mnóstwo siły i odwagi oraz dobre serce. -kontynuowała
-Skąd to wiesz?
-Wiem wszystko i potrafię zobaczyć
wszystko. Jeśli chcesz mogę powiedzieć Ci jaka będzie Twoja
przyszłość.
-Nie dziękuję, wolę się sama
przekonać. -odpowiedziałam
Chciałam już odejść i poszukać
Stelli i Aikki, ale ta elfka powiedziała jeszcze:
-Nie chcesz wiedzieć czy ułoży Ci
się z Avatarem, jak się potoczy ten związek? Albo jaki los czeka
Twojego ojca? A może jeszcze kogoś z rodziny?
-Nie mam więcej krewnych, mam tylko
ojca.
-Jesteś pewna? Mogę Ci powiedzieć. A
może interesuje Cię zdrowie ojca służącej?
Elfka bardzo nalegała, patrzyłam w
jej oczy i miałam wrażenie, że jestem w transie. Nie mogłam się
poruszyć i nic powiedzieć, wszystko wokół mnie było rozmazane i
niewyraźne. Widziałam tylko ją, wyciągnęła do mnie rękę. Już
miałam z nią iść kiedy obok mnie pojawiła się Stella, a Aikka
stanął między mną a elfką.
-Odejdź stąd, ona jest pod moją
opieką. -powiedział Aikka do elfki z wrogością w głosie
-Jak sobie życzysz książę, ale
radzę Ci uważać, Twój związek przeżywał kryzys przez tę
ziemską dziewczynę. Czy ona jest warta Twojej ochrony?
-Odejdź i nigdy więcej jej nie
zaczepiaj, rozumiesz?
-Do zobaczenia. -powiedziawszy to elfka
uśmiechnęła się do Aikki, pogładziła go po policzku, następnie
klasnęła w dłonie, pojawił się biały dym a ona zniknęła.
-Molly nic Ci nie jest? -spytał Aikka
-Wszystko w porządku. Kim ona była?
-Nie powinniśmy Cię zostawiać samej,
wracajmy do pałacu.
W drodze powrotnej Stella szła koło
Aikki, kątem oka dostrzegłam że trzymają się za ręce. Nie wiem
co się wydarzyło kiedy zniknęli mi z oczu, ale wyglądali tak
jakby się pogodzili.
Gdy wróciliśmy Stella poszła do
siebie a Aikka odprowadził mnie do pokoju.
-Jesteś pewna, że wszystko w
porządku? -spytał
-Tak, nic mi nie jest. Kim była ta
elfka?
-To bardzo niebezpieczna istota,
przepowiada przyszłość, wie i widzi wszystko. Sprawia wrażenie
miłej i bezbronnej, ale to tylko pozory. Gdy ktoś zechce poznać
swoją przyszłość, to straci swoją przeszłość. Ceną za
poznanie przyszłości jest utrata wszystkich wspomnień. Ten
medalion który nosi na szyi przechowuje wspomnienia które ukradła.
-Po co jej wspomnienia innych?
-Ona nie posiada żadnych uczuć, gdy zabiera wspomnienia innych to też ich uczucia i przez chwilę może
coś poczuć. Elfy już takie są. Więc proszę nie zbliżaj się do
niej, im dłużej się z nią rozmawia tym bardziej się chce poznać
przyszłość.
-Będę pamiętać, a jak z Tobą i
Stellą, pogodziliście się?
-Myślę, że będzie coraz lepiej.
Jeśli dobrze się czujesz to pójdę do Stelli.
-Jasne.
Aikka poszedł w stronę pokoju Stelli,
a ja weszłam do siebie. Cieszyłam się, że znowu ze sobą
rozmawiają i się dogadują, nie wiem jaki był powód, ale dobrze,
że im się układa. Zastanawiałam się nad słowami Elfki. Gdyby
Aikka nie przyszedł, zgodziłabym się i utraciła wszystkie
wspomnienia, co oznaczałoby że przestałabym być sobą. Nie
znałabym ojca, przyjaciół i nie miała nic poza mglistą wizją
przyszłości. Dobrze jest pamiętać, niby to nic takiego, wydaje
się to oczywiste a jednak tak wiele znaczy.
Ponieważ Aikka spędzał czas ze
Stellą, a Króla i Królowej chyba nadal nie było to zdecydowałam
się jeść kolację w pokoju. Luna przyniosła mi jedzenie i sama
też zjadła ze mną.
-Jak Twój ojciec? -spytałam
-Król wrócił godzinę temu i
zapowiedział, że jutro wygłosi oświadczenie dotyczące choroby i
leczenia. Nie mam pojęcia co to oznacza, czy to dobra wiadomość
czy nie. Muszę poczekać do jutra. Strasznie się denerwuję.
-Nie martw się, jutro się wszystko
wyjaśni. Mam przeczucie, że będą to dobre wieści.
-Oby.