.

.

piątek, 6 grudnia 2013

15.Kwiat

Obudziłam się dość wcześnie. Gdy wyszykowałam się, poszłam w stronę jadalni. Przy stole siedział tylko Aikka. Na mój widok wstał i odsunął mi krzesło obok siebie.
-Witaj Molly.
-Cześć, a gdzie reszta?
-Jak wiesz jutro jest bal i moi rodzice mają dużo pracy w związku z przygotowaniami, więc nie będą z nami przy stole. A jeśli chodzi o Stellę to nie czuła się najlepiej rano i postanowiła że spędzi ten dzień w pokoju, może przyjdzie na kolację. Ja nie mam dzisiaj żadnych zajęć, więc mogę spędzić ten dzień z Tobą.
-Cieszę się że spędzimy razem czas, do tej pory nie miałeś go dla mnie zbyt dużo.
-Wiem, miałem ważne sprawy, ale nie dziś.
Zjedliśmy śniadanie.
-To gdzie idziemy? -spytałam.
-Lecimy... i to niespodzianka. -odpowiedział książę.
Zanim wyszliśmy powiedział żebym ubrała coś cieplejszego i bardziej wygodnego. Wróciłam więc do swojego pokoju i założyłam ziemskie ubranie -długie dżinsowe spodnie, czarną bluzkę z krótkim rękawkiem i stosunkowo ciepłą kurtkę. Aikka przyszedł po mnie i stwierdził że jestem odpowiednio ubrana. Zaprowadził mnie do G'dara, wsiadł na niego i mi też pomógł.
-Trzymaj się. -powiedział
I polecieliśmy. Wylądowaliśmy w górach, i faktycznie cieszyłam się że ubrałam się cieplej, bo panował tu chłód.
-To najwyższy punkt na naszej planecie i jedyne miejsce gdzie jest kilka stopni chłodu i czasem leży śnieg. -powiedział Aikka.
-Chodź, pokażę Ci coś -mówiąc to Aikka złapał mnie za rękę i pociągnął za sobą.
Stanęliśmy przed kwiatem. Był biały z niebieskimi akcentami, płatki miał cieniutkie ale szerokie.
-Jest przepiękny.
-Jest z nim związana pewna legenda. Podobno kiedyś był to najbardziej pożądany kwiat gdyż miał leczyć wszystkie choroby i zapewniać długowieczność. Ludzie zabijali się o niego, żeby go znaleźć, robili straszne rzeczy. Legenda głosi że istniał pewien wojownik -Aron Okrutny który gdy usłyszał o tym kwiecie zapragnął go całym sercem. Chciał zapewnić sobie nieśmiertelność, ale był złym człowiekiem. Żeby się tu dostać zabił wielu z czystymi intencjami którzy chcieli wyleczyć siebie lub najbliższych. Nie chciał się nim dzielić, gdy dotarł do niego kwiat był tak samo piękny ale cały biały. Aron wyjął sztylet, umazany krwią ludzi których zabijał w drodze na ten szczyt. Już chciał ściąć ten kwiat kiedy zamienił się on w piękną kobietę. Była nią nimfa- Flor, to ona okazała się być kwiatem, chciała trafić do kogoś z czystymi intencjami i dobrym sercem.
Flor była ubrana w białą suknię z delikatnego materiału jak płatki, miała delikatnie niebieskie oczy i skórę o chłodnym odcieniu. Aron się tego nie spodziewał, ale jego okrutne serce nie miało litości. Myślał że jak zabije nimfę to będzie mógł zdobyć kwiat. Więc wbił jej swój sztylet prosto w brzuch. Gdy go wyjął na sukni pojawiły się błękitne akcenty z krwi nimfy. Ona wyprostowała się, wtedy Argon zdał sobie sprawę że nie może jej zabić gdyż była nieśmiertelna. Flor podeszła do niego bardzo blisko i powiedziała do niego że serce ma okrutne i dlatego nie jest godny być w jej posiadaniu. Pocałowała go, i ten pocałunek wyssał z niego życie. A nimfa wróciła do postaci kwiatu ale był już biały z niebieskimi akcentami które wzięły się z jej krwi.
Patrzyłam na Aikkę zafascynowana historią którą mi opowiedział.
-Niesamowite -nie byłam w stanie powiedzieć nic więcej.
-To tylko legenda, ale jest ważna dla wszystkich na naszej planecie. Dlatego ten kwiat jest pod ścisłą ochroną. Nikt nie może go zerwać. I wydaje mi się że ta legenda tak się w nas zakorzeniła że nikt nawet nie chciał by go zerwać. Jest dla nas wyjątkowy.
-Jest wspaniały. Tak samo jak ta opowieść.
Powoli zaczęliśmy się zbierać. Aikka złapał mnie za rękę, nasze palce się splotły, spojrzał na mnie i uśmiechnął się. Zarumieniłam się, ale nie zauważył tego. Znowu wsiedliśmy na G'dara i polecieliśmy z powrotem do pałacu. Ominęliśmy obiad ale zdążyliśmy na kolacje.
Przy stole siedział król z królową a także Stella. Aikka odsunął mi krzesło, a następnie sam usiadł między mną a Stellą.
-Więc z radością informuję że jutrzejszy bal jest już przygotowany. -poinformował nas król.
-Tak, bal rozpoczyna się o 18 i trwać będzie aż ostatni gość wyjdzie. -powiedziała królowa.
-To wspaniale. Zawsze wiedziałem że jesteście mistrzami jeśli chodzi o szybkie planowanie takich przyjęć -powiedział Aikka
-Mamy też niespodziankę dla Ciebie Molly. -powiedziała królowa
-Jaką?
-To niespodzianka, dowiesz się w swoim czasie.
-Gdzie byliście cały dzień? -spytała Stella.
-Chciałem pokazać Molly kwiat na wzgórzu i opowiedzieć jej legendę o nim. -odpowiedział Aikka
-To miłe. I co podobała Ci się, Molly?
-Oczywiście, legenda była fascynująca a kwiat jest prześliczny.
Gdy zjedliśmy już kolację, poszłam do siebie. Po godzinie usłyszałam pukanie. W drzwiach stał Aikka trzymał jakieś pudło.
-Hej, a co to? -spytałam.
-To jest prezent na jutro.
Aikka wszedł do mnie, położył pudełko na łóżku. Otworzyłam je a w środku była przepiękna suknia, biała lecz w świetle mieniła się dzięki niebieskiemu brokatowi, sięgała do ziemi. Były jeszcze piękne pantofelki do kompletu. Aż mnie zatkało, wydaje mi się że ta suknia była wzorowana na legendzie o nimfie. Była cudowna.
-Wiem że podobała Ci się legenda, ta suknia to takie nawiązanie do tego co Ci opowiadałem.
-Jest prześliczna. Dziękuję.
Pocałowałam Aikkę w policzek i przytuliłam się do niego. 

 -----------------------------------------------------------------------------------------------------------
Udało mi się znaleźć chwilę żeby napisać kolejną część głównie dlatego że zależało mi aby na Mikołajki pojawiła się nowa notka, może nie jest idealna ale chciałam żeby cokolwiek nowego się pojawiło. Pomysł z legendą jest mój własny, mam nadzieję że się Wam spodobało. Powyżej zdjęcie kwiatu z legendy i nimfy Flor. Zapraszam na kolejną notkę, która pojawi się najprawdopodobniej dopiero na święta. Warto poczekać bo będzie bal i trochę skomplikują się pewne sprawy w życiu Molly. Wszystkiego najlepszego z okazji Mikołajek!!!

czwartek, 21 listopada 2013

14. Przyjaciółki

Rano obudziły mnie promienie słoneczne, które wpadały przez okno. Ubrałam się w Nourasjańskie ubranie, tym razem dwuczęściowe- biała bluzeczka z krótkim rękawem sięgająca przed pępek i biała spódnica do kolan oraz sandały. Otworzyłam drzwi i zaczęłam kierować się w stronę jadalni, naprzeciw wyszła mi Stella.
-Cześć Molly.
-Hej, po mnie szłaś?
-Tak, śniadanie już czeka. Nie mam dziś nic do roboty a Aikka jest zajęty ważnymi sprawami królestwa i musiał wyjechać, wróci dopiero na kolację. Więc jeśli też nie masz żadnych planów to może spędzimy razem czas? Jeśli chcesz...
-Jasne, chętnie.
Uśmiechnęłyśmy się do siebie. Naprawdę chcę się z nią zaprzyjaźnić. Jest w końcu narzeczoną mojego przyjaciela.
Na śniadaniu dowiedziałam się że jest planowany bal, ale nie było jeszcze wyznaczonej konkretnej daty.
Jak już wszyscy zjedli to wyszłam razem z narzeczoną Aikki. Stella niosła kosz piknikowy, zaproponowałam że pomogę ale odmówiła.
-Pokażę Ci najwspanialsze miejsce na naszej planecie.
-Myślałam że pałac jest najpiękniejszy.
-Jest wspaniały ale nie równa się z tym co Ci pokażę.
Ruszyłyśmy razem przed siebie, przez las. Było cicho, słychać było tylko nasze rozmowy i kroki oraz śpiew ptaków. Było ciepło, choć niewiele promieni słońca tu dochodziło, bo to był gęsty las.
-Mogę Cię o coś zapytać? -spytała Stella
-Jasne, o co chodzi?
-Tylko się nie obraź, nie mówię tego ze złośliwości. Nie boisz się związku z Jordanem? On jest Avatarem, władcą wszechświata. Nigdy nie będziesz miała z nim prawdziwego związku i rodziny. Więc czemu on?
-Serce nie sługa, a moje wybrało. Fakt że nie będę miała z nim szansy na rodzinę i normalne życie, ale cieszy mnie każda chwila którą mogę z nim spędzić. Bardzo chciałabym żeby to wszystko było normalne, wieść spokojne życie, mieć rodzinę. Wiem że te szczęśliwe chwile się kiedyś skończą, ale kocham go i będę się cieszyć każdą która będzie mi dana. Mam nadzieję że kiedyś się nam uda być razem, bez żadnych przeszkód.
-To wspaniałe, kochać kogoś tak bardzo. Mam nadzieję że będzie wam dane zaznać szczęścia.
-Twoja miłość do Aikki też jest niezwykła. Cieszę się że ma Ciebie.
-Tak, długo na to czekałam. Wiem jak to jest być z kimś kto ma mnóstwo obowiązków. Aikka jest księciem i zawsze ma jakieś spotkania, ważne sprawy związane z pałacem a jeszcze nie jest królem. Nie wyobrażam sobie ile roboty ma Jordan. Cały wszechświat na Jego głowie.
-To na pewno ciężka praca i odpowiedzialna.
-Jesteśmy na miejscu.
Doszłyśmy do pięknej laguny, wokół były drzewa a pośrodku staw do którego spadała woda z wodospadu. Było pięknie, z wody unosiła się para, co oznaczało że woda jest cieplejsza niż powietrze.
Stella postawiła kosz a potem zaczęła wpinać się na górę. Na szczyt wodospadu prowadziły kamienne schody wyryte w górze.
-Chodź, zobaczysz jak tam pięknie! -krzyknęła
Zaczęłam wchodzić za nią. Gdy się wdrapałam na samą górę, stwierdziłam że warto było. Taki widok... Z góry było widać pałac, i otaczające go miasto, wszystkie domki. Byłyśmy wysoko, w pewnej chwili Stella niebezpiecznie zbliżyła się do krawędzi urwiska.
-Uważaj! -powiedziałam
-Nie martw się, do zobaczenia na dole.
W tej chwili rzuciła się z urwiska tak szybko że nie zdążyłam jej zatrzymać. Było wysoko, bałam się że się zabiła. Spojrzałam w dół, a ona jak gdyby nigdy nic zaczęła pływać w tym stawie i machać mi ręką.
-Molly, skacz! Nie bój się! Nic Ci się nie stanie! -krzyczała z dołu.
-Ok, nic mi nie będzie. Dam radę. -mówiłam do siebie, żeby dodać sobie otuchy.
Zdecydowałam się i skoczyłam. Zanurzyłam się w wodzie, to był cudowny skok. Woda była ciepła, jak podgrzewana. Chwilę popływałyśmy a potem wyszłyśmy. Usiadłyśmy na skałach które były obok stawu.
-Dzięki że pokazałaś mi to miejsce, jest wspaniałe. -powiedziałam
-Nie ma sprawy. Zgłodniałam a Ty?
-Ja też.
Wyjęłyśmy z koszyka jedzenie. Było pyszne, gdy zjadłyśmy to byłyśmy już suche.
-Wracajmy zanim się ściemni. -stwierdziła Stella.
Stella prowadziła też w drodze powrotnej, niby nie było to bardzo daleko od pałacu ale w tym gęstym lesie łatwo się zgubić. Doszłyśmy do bram pałacu gdy zaczęło się już ściemniać. Aikka wyszedł nam naprzeciw.
-No proszę, podobno nie było was cały dzień. -odparł do nas.
-Chciałam pokazać Molly moje ulubione miejsce. -odpowiedziała Stella, przytulając się do niego, na co on objął ją w pasie.
-To był wspaniały dzień, świetnie się bawiłam. -stwierdziłam.
Aikka i Stella odsunęli się od siebie, ale trzymali się za ręce.
-Cieszę się że się zaprzyjaźniłyście. I że nie nudziłyście się, ja spędziłem cały dzień na spotkaniach politycznych. Jestem wykończony. -powiedział Aikka
Razem poszliśmy na kolację, a potem Aikka ze Stellą zaprowadzili mnie do największej sali w pałacu.
-To największa sala w pałacu, rzadko kiedy jest używana. Nie pełni żadnej specjalnej roli, zazwyczaj stoi pusta, ale bale zawsze odbywają się tutaj. -mówił Aikka.
Jeszcze chwilę porozmawialiśmy ale każdy z nas był zmęczony, więc szybko się rozeszliśmy do swoich pokoi.
Szłam korytarzem, gdy natknęłam się na króla z królową. Chyba czekali na mnie, bo kręcili się koło mojego pokoju.
-Molly, cieszę się że jeszcze nie śpisz. Chciałem Cię wraz z żoną poinformować że pojutrze będzie bal. Bardzo nam zależy na Twojej obecności. -powiedział król.
-Z przyjemnością przyjdę, ale nie mam się w co ubrać.
-O to się nie martw, jutro dostaniesz najpiękniejszą suknię. -wtrąciła królowa.
-Dziękuję, będę wdzięczna. A teraz przepraszam ale jestem bardzo zmęczona.
-Oczywiście, pójdziemy już. Dobranoc Molly.
-Dobranoc.
Weszłam do pokoju, szybko wyszykowałam się do snu a po chwili już spałam.
Ale nawet we śnie myślałam tylko o Jordanie. Co jeśli Stella ma rację i ten związek nie ma żadnych szans na przetrwanie? Nie, nie mogę tak myśleć. Prawdziwa miłość pokona wszystko, a ja nigdy nie kochałam nikogo tak mocno jak Jego i wierzę że jakoś nam się uda. Zrobię wszystko żebyśmy byli razem. Na pewno coś wymyślimy. Będziemy szczęśliwi.
------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Dziś trochę dłuższa notka mi wyszła, mam nadzieję że się podoba. Żadne komentarze nie zniechęcają mnie, wręcz przeciwnie jestem bardzo wdzięczna za każdy bo mogę się dużo dowiedzieć o tym jak mi idzie pisanie i jak Wam się podoba. Dziękuję bardzo za każdą opinię.

środa, 13 listopada 2013

13.Wyścig

Rano, zaraz po śniadaniu poszłam razem z Aikka, Stellą oraz królem i królową na arenę. Arena była specjalnie przygotowana na ten wyścig. Mój pojazd już czekał na starcie tak samo jak G'dar.
Na widowni były tysiące Nourasjan. Była też loża specjalna z najlepszym widokiem, przeznaczona dla króla, królowej i ich podopiecznej Stelli. Nie było pustych miejsc, panował straszny hałas. Krzyki ucichły gdy król wstał ze swojego miejsca, żeby coś ogłosić.
-Cieszę się że tylu nas się tu zgromadziło w ten dzień. Jestem pewien że to będzie wspaniały wyścig, który dostarczy nam bardzo wiele emocji. Przed wami Molly, zwyciężczyni wielkiego wyścigu na Obanie. Zmierzy się z moim synem Aikką, księciem Nourasji. Najpierw jednak zasady:
jest to oczywiście wyścig bez użycia broni. Zawodnicy zaczynają z tego miejsca, potem lecą przez wyznaczoną trasę i kończą w tym samym miejscu, czyli tu. Wyścig zaczyna się gdy przed wylotem zapali się zielone światło. Czy zasady są jasne?
-Tak -odpowiedział Aikka
-Tak -powiedziałam
-W takim razie możemy zaczynać. Proszę o zajęcie pozycji i włączenie silników. -dokończył król.
Czerwone światło.
Żółte.
Zielone - ruszamy.
Wystrzeliliśmy w tym samym momencie, lecimy przed siebie. Ostry skręt w lewo, prowadzi książę. Delikatny zakręt w prawo, nadal książę prowadził, więc włączyłam hiper napęd. Na chwilę wyprzedziłam księcia. Ale wtedy książę wypowiedział zaklęcie dzięki któremu G'dar przyśpieszył, najpierw zrównał się ze mną a potem wyprzedził. Postanowiłam na chwilę włączyć dopalacz, nie mogłam tego zrobić na długo bo bałam się że nie starczy mi paliwa. Wyprzedziłam księcia na prostym odcinku drogi, gdy byłam wystarczająco daleko od Aikki wyłączyłam dopalacz. Byłam w połowie drogi kiedy zobaczyłam za sobą Aikkę, zbliżał się do mnie. Delikatny zakręt w prawo, Aikka mnie wyprzedził, musiałam wyczekać na odpowiednią chwilę, żeby znowu włączyć dopalacz. Przed ostatnim zakrętem w prawo, włączyłam znowu dopalacz, książę mnie sporo wyprzedzał. Zrównałam się z Aikką, ostatnia prosta. Wyłączyłam napęd. Meta. Wszyscy na widowni wstali, dostaliśmy owacje. Nawet para królewska ze Stellą wstała żeby nam bić brawo.
Metę przekroczyliśmy w tym samym czasie. Remis, ale mimo wszystko pokazali powtórkę na holograficznym ekranie. Wyraźnie było widać. Remis.
-To był najlepszy wyścig jaki w życiu widziałem. Gratuluję Molly, gratuluję Aikko. -powiedział król.
Aikka zsiadł z G'dara i pomógł mi wysiąść, następnie zaprowadził mnie do loży jego rodziny. Dodali tam dwa miejsca, dla nas. Aikka usiadł po stronie swojego ojca, ja obok Stelli, która siedziała po stronie królowej.
-To było fantastyczne, żałuję że ja nie umiem się ścigać. Jesteś wspaniała, teraz wiem jak to się stało że wygrałaś. -powiedziała szeptem do mnie Stella.
-Dzięki, to była świetna zabawa.
Jeszcze obejrzeliśmy dwa wyścigi, w których wzięli udział chętni z widowni. Potem wróciliśmy do pałacu na uroczysty obiad.
Cały stół był zastawiony różnymi smakołykami. Bardzo smakowała mi tamtejsza kuchnia, choć nie mogłam jej z niczym porównać. Wszyscy byli wyraźnie podekscytowani wyścigami. Tylko o tym się dziś mówiło. Nawet służba była zainteresowana tylko tym.
-Molly, to prawda że to był twój pierwszy wyścig od 3 lat? -zapytał król, chyba dopiero po tym wyścigu zaczął się do mnie przekonywać.
-Tak, od powrotu z Obana nie miałam kiedy i z kim się ścigać. Porzuciłam takie życie, i prowadziłam spokojne życie z ojcem. Ale nigdy nie przestałam kochać wyścigów. To zawsze będzie częścią mnie.
-W takim razie, nie straciłaś formy i cieszę się że mogłem to zobaczyć. Dziękuję, to był dla mnie zaszczyt. Będziesz na długo zapamiętana na naszej planecie. -stwierdził król.
-Dziękuję, to dla mnie dużo znaczy.
Rozmowa tak się przeciągnęła że obiad zamienił się w obiado-kolację. Gdy wybiła 22 wszyscy byli już senni. O 22:30 wszyscy się rozeszli do swoich pokoi, ja także. Byłam zmęczona. Nie sądziłam że jeszcze kiedyś poczuję się tak wspaniale. Wyścigi są częścią mojego życia, były obecne odkąd pamiętam. To był cudowny dzień, nigdy go nie zapomnę. 
-------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Wiem że trochę minęło od ostatniej notki ale niestety nie miałam czasu i miałam też problem z napisaniem tej notki ponieważ nie wiedziałam jak się zabrać za opis wyścigu. Pierwszy raz pisałam coś takiego więc proszę Was o wyrozumiałość bo niezbyt się znam w tym temacie a stwierdziłam że skoro to blog o "Oban Star Racers" to chociaż jeden wyścig musi być. Następna notka w pojawi się w przyszłym tygodniu. Pozdrawiam Was i dziękuję za wszystkie komentarze.

środa, 16 października 2013

12. Narzeczona

Tego się nie spodziewałam, Aikka miał narzeczoną?
-Ooo, nie wiedziałam że masz narzeczoną. -stwierdziłam
-Jak widzisz ma. -powiedziała Stella.
-Tak... miło mi Cię poznać.
Zaczęliśmy jeść. Gdy czekaliśmy na deser królowa przerwała ciszę.
-Więc Molly, jak Ci się u nas podoba?
-Bardzo, ale przyznam szczerze że nie bardzo wiem co mam robić całymi dniami.
-Aikko, zabierz jutro ze sobą Molly, na pewno jej się spodoba.
-Przepraszam, ale gdzie? -spytałam
-Nadal trenuję, a na jutro planowany jest wyścig. Miałem się ścigać z krewnymi mojego ojca ale oni na pewno nie będą mieć mi za złe jeśli będę się ścigał z Tobą. To będzie większe wyzwanie. Bo pamiętam że jesteś świetnym pilotem. -wtrącił Aikka
-Bardzo chętnie -stwierdziłam
-To będzie wielka uroczystość, którą będzie oglądać całe miasto na żywo a inni przez transmitery. Oczywiście wyścig jest bez broni -powiedział król.
-Bardzo się cieszę że mogę wziąć w tym udział -stwierdziłam.
Po deserze poszłam do siebie, odpocząć. Po dwóch godzinach usłyszałam pukanie. Poszłam otworzyć. W drzwiach stała osoba której najmniej się spodziewałam.
-Stella? O co chodzi?
-Cześć Molly, chciałabym z Tobą porozmawiać. Mogę wejść?
-Tak, jasne.
Wpuściłam ją do środka usiadła na fotelu a ja na drugim naprzeciwko niej.
-Na obiedzie mogłaś odnieść mylne wrażenie że Cię nie lubię. Jeśli tak było to przepraszam. Ale Aikka tyle o Tobie opowiadał od powrotu z wyścigów. Kocham go, a Ty wydałaś mi się zagrożeniem. Nie chcę go stracić, jest jedyną osobą która mi została.
-Nie jestem dla Ciebie zagrożeniem, poza tym mam kogoś.
-Nie powinnam nigdy pomyśleć tak o Tobie. Ale życie mnie nie rozpieszczało. Mój ojciec umarł zanim się urodziłam. Matka była biedna, nie miała domu, urodziła mnie pod gwiazdami stąd moje imię Stella (Stella po łacinie znaczy gwiazda) Gdy miałam 10 lat moja mama, ostatnia osoba którą miałam umarła. Przez rok błąkałam się po ulicach, kradłam jedzenie żeby przeżyć. Gdy zostałam przyłapana na kradzieży, strażnicy chcieli mnie wsadzić do więzienia, ale wtedy zjawił się Aikka. Jest rok starszy ode mnie, i stanął w mojej obronie. Nie pozwolił mnie zamknąć i przekonał swoich rodziców aby mnie przygarnęli. Zawdzięczam mu wszystko, dostałam wykształcenie, rodzinę, miejsce na ziemi i miałam zapewnione wszystko czego mogłam potrzebować. Od początku byłam nim zafascynowana, gdy miałam 13 lat byłam już po uszy w nim zakochana. On jednak traktował mnie jak siostrę, ciągle widział we mnie tą małą dziewczynkę której kiedyś pomógł. Ale gdy podrosłam pojawiło się uczucie też z jego strony. Potem musiał wziąć udział w wyścigach, drżałam o niego każdego dnia. Gdy wrócił mówił tylko o Tobie. Byłam zazdrosna, wydawał się Tobą oczarowany. Po ponad dwóch latach od powrotu z wyścigu oświadczył mi się. To była najpiękniejsza chwila mojego życia. Nigdy nie byłam tak pewna odpowiedzi na jakiekolwiek pytanie. Zgodziłam się, bo to miłość mojego życia.
-To wspaniale że znalazł kogoś kto go tak kocha, obiecuję że nie masz się czym martwić jeśli chodzi o mnie. Mam nadzieję że się zaprzyjaźnimy.
-Ja też. Bardzo bym tego chciała. Wydajesz się wspaniałą dziewczyną i jesteś przyjaciółką Aikki.
Poszłyśmy razem na kolację, panowała już zupełnie inna atmosfera. Widać było że zaczęłam się dogadywać ze Stellą co wyraźnie ucieszyło Aikkę. Po kolacji jeszcze rozmawiałam z Aikką i Stellą a potem poszłam spać, musiałam być wypoczęta przed jutrzejszym wyścigiem.
--------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Postaram się w najbliższym czasie napisać dłuższą notkę, ale teraz mam bardzo dużo obowiązków i nie mam za bardzo czasu. Niestety ale tak to wygląda, mam nadzieję że rozumiecie.

wtorek, 8 października 2013

11.Aikka

Gdy się obudziłam zobaczyłam piękną białą sukienkę, podobne suknie nosiły Nourasjanki które mijaliśmy w drodze do pałacu. Ubrałam się w nią, była z bardzo delikatnego i gładkiego materiału, miało się wrażenie że leje się przez ręce, sięgała mi do połowy łydki. Jak ją zakładałam czułam jakby moje ciało obmywała woda. Obejrzałam się w lustrze i stwierdziłam że bardzo do mnie pasuje. W tali był brązowy, szeroki pas który uwydatniał moją sylwetkę, rękawy były długie od łokcia rozcięte. Zobaczyłam też brązowe sandały, które również założyłam.
Gdy się sobie przyglądałam w lustrze, usłyszałam pukanie do drzwi. Pobiegłam otworzyć.
-Witaj Molly, wyglądasz przepięknie. Jak prawdziwa Nourasjanka. -to był Aikka.
-Cześć! -mówiąc to rzuciłam mu się na szyję.
Aikka objął mnie w pasie i przez chwilę trwaliśmy w takim stanie. Po czym delikatnie odsunęliśmy się od siebie.
-Tęskniłam za Tobą -powiedziałam
-Ja za Tobą też. Jestem bardzo szczęśliwy że przyleciałaś tutaj. Przepraszam że nie przyszedłem wczoraj, ale naprawdę nie mogłem.
-Nie szkodzi, jesteś księciem. Rozumiem że masz swoje obowiązki. Twoja planeta jest wspaniała.
-Dzięki Tobie i Jordanowi. Dzięki wam uwolniliśmy się od Crogów. A teraz jeśli pozwolisz zaprowadzę Cię na śniadanie.
Zaprowadził mnie do jadalni. Przy stole było pięć miejsc, dwa były już zajęte. Król z królową siedzieli obok siebie naprzeciwko nich były trzy wolne miejsca. Aikka odsunął mi jedno z krzeseł, sam usiadł obok mnie, zostało jedno miejsce obok niego. Na stole było już wszystko przygotowane, piękny zapach się unosił. Obsługiwała nas służba.
-Jak Ci się spało Molly? -spytała królowa
-Bardzo dobrze, dziękuję. -nie bardzo wiedziałam jak się zachować, pierwszy raz byłam w obecności króla i królowej.
-Synu, gdzie Stella? -spytał król.
-Źle się czuła, nie dołączy do nas. Może później poczuje się lepiej.
-Miejmy nadzieję.
Po śniadaniu Aikka zabrał mnie na spacer po ogrodach królewskich.
-Pięknie tu -stwierdziłam.
-Chciałbym kiedyś zobaczyć Twoją planetę.
-Chętnie Ci ją pokażę.
-Będę pamiętał.
-Aikko! -jakaś Nourasjanka zawołała go z okna pałacu.
-Kto to? -spytałam
-To Stella, muszę iść, ale zobaczymy się na obiedzie. Wiesz jak wrócić do Twojego pokoju?
-Tak, jasne.
Aikka wrócił do pałacu, a Nourasjanka z okna przyglądała mi się przez dłuższą chwilę. Nie mogłam nic wyczytać z jej wyrazu twarzy. Odwróciłam się, zobaczyłam w ogrodach piękną altanę, poszłam tam, usiadłam i przez chwilę o niczym nie myślałam. Potem poszłam do pałacu, rozejrzałam się trochę po korytarzach i wróciłam do siebie.
Czułam się tu trochę nieswojo, nie ma mojego taty, Jordana, Ricka ani Chrisa. Jest Aikka ale on nie ma dla mnie czasu, rozumiem to, ma swoje obowiązki. Ale nie wiem co mam robić całymi dniami, pałac jest piękny tak samo jak okolica, ale nie znam tego wszystkiego.
Nim się zorientowałam usłyszałam pukanie do drzwi, to była Nourasjanka, jedna z tych co nas obsługiwała podczas śniadania.
-Panienko Molly, obiad podany.
Nie zdążyłam zareagować, a już jej nie było. Poszłam do jadalni, znowu pięć miejsc. Król i królowa już siedzieli, naprzeciwko siedział Aikka i ta Stella która go wołała z okna. Na mój widok książę wstał i odsunął mi krzesło obok siebie. Aikka siedział między mną a Stellą.
-Więc to jest ta słynna Molly. -powiedziała Stella, nie mogłam wyczuć czy mówi to z pogardą czy podziwem.
-Tak to moja przyjaciółka z wyścigów, a to Stella -powiedział Aikka.
-Tylko tyle masz jej do powiedzenia o mnie? -spytała Stella, teraz wyczuwałam jej wrogość.
-Molly, to moja narzeczona Stella.
-----------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Cieszę się że kolejna osoba czyta tego bloga. Oczywiście pojawią się pewne komplikacje związane z pojawieniem się Aikki, specjalnie dążyłam do tego żeby się pojawił i trochę namieszał.

czwartek, 3 października 2013

10.Nourasja

Nie spałam dobrze, rzucałam się z boku na bok więc podniosłam się z łóżka wcześnie rano. Zeszłam na dół, nikogo jeszcze nie było. Poszłam się przejść po okolicy. Mało ludzi było na ulicach bo jest bardzo wcześnie. Poszłam do parku, usiadłam w cieniu na ławce. Było tak spokojnie, jedyne dźwięki jakie mnie otaczały to ćwierkanie ptaków. Myślałam co będzie dalej. Jordan ma rację, jest Awatarem i nie może zrezygnować ze swoich obowiązków, więc jaka czeka nas przyszłość? Będziemy musieli poważnie o tym porozmawiać. Pojawiły się pierwsze ciepłe promienie słoneczne, ogrzały mnie. Jak to będzie na Nourasji? Znowu bez ojca. Z zamyślenia wyrwał mnie czyjś głos który usłyszałam za sobą.
-Tak myślałem że Cię tu znajdę.
-Cześć tato.
Tata usiadł obok mnie.
-Zawsze lubiłaś to miejsce.
-Tak, bo przychodziliśmy tu na pikniki. To zawsze było takie normalne.
-Jeszcze niejeden piknik przed nami.
Przytuliłam się do taty. Kilka łez spłynęło mi po policzkach.
-Dlaczego płaczesz?
-Bo nie chcę Cię zostawiać. Boję się, że Cię stracę.
-Nigdy mnie nie stracisz. Przysięgam że będę na Ciebie czekał. To się nie zmieni. Ale nie mogę lecieć z Tobą. Mam obowiązki. Myślę że ten wyjazd dobrze Ci zrobi, odpoczniesz trochę ode mnie.
-Będę za Tobą tęsknić.
-Ja za Tobą też. Kocham Cię córeczko.
-Ja Ciebie też kocham.
Wróciłam z tatą do domu. Zjadłam śniadanie z nim i Jordanem. Byłam już gotowa. Pożegnałam się z tatą i wsiadłam na pokład pojazdu, który został przygotowany przez Stana i Kojiego. Wyglądał jak nasz Whizzing Arrow, ale było składane miejsce dla pasażera obok pilota. Jordan postanowił lecieć ze mną, a potem udać się na Obana.
Minęła połowa drogi a Jordan nie powiedział ani słowa. Ta cisza doprowadzała mnie do szału. Postanowiłam sama ją przerwać, bo Jordan chyba nie chciał nic mówić.
-Więc jak długo mam tam siedzieć?
-Około dwóch tygodni. Chyba że będziesz chciała dłużej.
-O co Ci znowu chodzi? Myślałam że nie chcesz się kłócić.
-Nie chcę.
Reszta podróży minęła w całkowitej ciszy. Gdy wylądowaliśmy, przyszła na powitanie nam para królewska ale bez Aikki. Było widno ale już powoli się ściemniało.
-Witaj na naszej planecie Molly. -powiedziała królowa
-Dziękuję, to zaszczyt że fatygowaliście się żeby mnie przywitać.
-Nie to dla nas zaszczyt że możemy Cię poznać. Niestety Aikka ma bardzo ważne sprawy i nie mógł Cię powitać ale na pewno zrobi to jutro. -dodał król
-Dziękuję.
Ich planeta była wspaniała. Było tak zielono, niebo było intensywnie niebieskie. Budynki nie były zbyt wysokie ale jeden się od razu rzucał w oczy – Pałac Królewski. Pałac wyróżniał się na tle innych domków, które były piękne i kolorowe ale stosunkowo nieduże. Pałac był biały, wysoki, miał dużo kolumn zakończonych ciemnym szczytem. Otaczał go piękny ogród, z mnóstwem pięknych, kolorowych kwiatów. Znajdował się też żywopłot który przedstawiał rodzinę królewską i piękna fontanna.
-To piękne miejsce. -powiedziałam gdy prowadzili mnie do pałacu.
-Cieszę się że Ci się podoba, mam nadzieję że będzie to miły dla Ciebie pobyt. -powiedziała królowa.
-Na pewno.
Doszliśmy do pałacu. Królowa zaprowadziła mnie do mojego pokoju. Jordan nadal był ze mną, chciał się upewnić że będę bezpieczna. Gdy królowa otworzyła drzwi pokoju który miałam zajmować, zaniemówiłam z wrażenia. Pokój był wspaniały.
Ściany były beżowe jak w całym pałacu. Łóżko było ogromne, z baldachimem jak dla księżniczki, obok którego była szafka nocna. Ogromna szafa, koło okna stał stół i trzy krzesła. Na podłodze leżał miękki, włochaty biały dywan. W pokoju znajdowała się też ogromna łazienka. Miałam też świetny widok – na ogród królewski.
-Jest wspaniały. -powiedziałam
-Cieszę się że Ci się podoba. Nie będę już przeszkadzać. Aikka wpadnie do Ciebie jutro, śpij dobrze.
-Dobrze, dziękuję.
Królowa oddaliła się. Jordan stwierdził że wszystko jest w porządku i postanowił odejść.
-Nie zostaniesz?
-Wiesz że nie mogę, mam obowiązki. Ale obiecuję że wpadnę.
-A jak się dostaniesz na Obana? Nie masz transportu.
-Potrafię znikać, to taki rodzaj teleportacji. Muszę już iść. Do zobaczenia.
Już chciał odejść, ale złapałam go za ramię i przyciągnęłam do siebie. Pocałowałam Go na pożegnanie.
-Kocham Cię -powiedziałam
-Wiem, ja też Cię kocham.
Pogładził mnie po policzku, odsunął się ode mnie Nagle znikąd pojawiła się mgła która go otoczyła, po chwili już jej nie było tak jak Jordana. Rzuciłam się na łóżko, było tak miękkie jakbym leżała na puchu. To był długi i męczący dzień. Oczy mi się zamykały, więc szybko jeszcze poszłam do łazienki, po 20 minutach byłam gotowa do snu. Zasnęłam od razu.

środa, 25 września 2013

9.Plan

-Wiem jak Ci pomóc, jak zmienić Twoje przeznaczenie.
-Jak?
-Rozmawiałem z Aikką. Zgodził się żebyś zamieszkała w jego pałacu jako jego gość. A Ty będziesz bezpieczna.
-Mam zamieszkać u Aikki? -takiego obrotu sprawy się nie spodziewałam.
-Tylko do czasu, jak nie spełni się przepowiednia to wrócisz na Ziemię.
-A Ty?
-Ja wrócę na Obana, i tak już za dużo wolnego wziąłem. Ktoś musi być Awatarem, ale będę kontrolować sytuację.
-Co będzie z nami?
-Będzie tak jak zechcesz. Wiem że zawsze........lubiłaś księcia. Sama zdecydujesz. Moje uczucia się nie zmieniły i nie zmienią. Ale wiem że jest to trudne bo jestem Awatarem i mam swoje obowiązki z których nie mogę zrezygnować. Rozmawiałem już z Twoim ojcem jak byłaś na zajęciach, zgodził się na Twoją podróż.
-Jak się tam dostanę?
-Widziałem się ze Stanem i Kojim zgodzili się przygotować transport dla Ciebie.
-Czemu nie powiedziałeś że wyjeżdżasz? Nie pożegnałeś się...
-Chciałem, czekałem na Ciebie pamiętasz? Powiedziałaś że nie chcesz ze mną rozmawiać.
-Tak, przepraszam.
Wróciliśmy do domu. Spakowałam swoje rzeczy i wieczorem byłam gotowa, ale postanowiłam polecieć jutro z samego rana. Poszłam jeszcze do pokoju Jordana, zapukałam do drzwi, gdy usłyszałam zaproszenie, weszłam. Jordan siedział przy stoliku. Na mój widok wstał i zbliżył się do mnie. Złapał mnie za rękę, spojrzał w oczy, pochylił się i pocałował mnie. Spodziewałam się namiętnego pocałunku w usta, a zamiast tego pocałował mnie w policzek.
-Co się dzieje? -spytałam, zdziwił mnie jego dystans.
-Nie chcę żebyś czuła że masz jakieś zobowiązania wobec mnie.
-Co to znaczy?
-Molly, wiem że Aikka nigdy nie był Ci obojętny. A teraz znowu go zobaczysz. Chcę żebyś dokonała wyboru nie kierując się moimi uczuciami lecz swoimi.
-Ja już wybrałam. Ciebie.
-Wszystko się zmieni jak znowu go zobaczysz. Nie masz żadnych zobowiązań wobec mnie, pamiętaj o tym.
-O czym Ty mówisz? Zwariowałeś? Ja Cię kocham.
-Wiem, ale to nie znaczy że nic nie czujesz do księcia. Nie chcę się znowu kłócić. Nie rozmawiajmy już o tym.
Zgodziłam się, nie chcę się z nim kłócić. Zaczęłam kierować się w stronę drzwi, Jordan poszedł za mną. Otworzyłam drzwi ale zanim wyszłam, pocałowałam go w usta. Spojrzałam mu w oczy, zmierzwiłam mu ręką włosy i uśmiechnęłam się. Jestem pewna że nic nie zmieni moich uczuć, a spotkanie z Aikką to tylko przyjacielska wizyta, długo go nie widziałam. Ciekawe co się u niego działo przez te 3 lata? Wyszłam i poszłam do siebie, musiałam się wyspać. Jutro czeka mnie długa droga.

środa, 18 września 2013

8.Nieporozumienie

Nie zdążyłam daleko odbiec bo Jordan mnie dogonił. Złapał mnie, próbowałam się wyrwać ale mnie nie puszczał.
-Puszczaj mnie! Nie chcę Cię widzieć, ani z Tobą rozmawiać.
-Musimy porozmawiać. Molly, ja zrobię wszystko żeby Cię chronić, nawet wbrew twojej woli. Kocham Cię.
-Nie pomyślałeś o moich uczuciach? Co ja będę według Ciebie czuła wiedząc że umarłeś za mnie? Jak będę miała z tym żyć?
-Wiem że teraz uważasz że nie dasz rady ale jesteś silniejsza niż myślisz.
-Nieprawda. Zostaw mnie, chcę być sama.
-Dobrze, ale nie rób nic głupiego.
Kiwnęłam głową na zgodę, puścił mnie. Ze łzami w oczach odeszłam. Wiatr po chwili osuszył moje łzy. Szłam przed siebie, nie wiedziałam co zrobić z tym problemem, ale mogłam rozwiązać inny- problem z Chrisem. Poszłam w kierunku jego domu, zapukałam do drzwi, w progu stanął Chris, wpuścił mnie do środka i zaprowadził do salonu. Chciałam mieć to szybko z głowy, więc zaczęłam rozmowę.
-Więc miałam wczoraj ciekawe spotkanie z Alieną. Powiedz skąd ona wie o naszym pocałunku?
-Wybacz mi, ale kiedy mnie odrzuciłaś i wracałem do domu, spotkałem ją. Widziała że jestem przybity więc zaprosiła mnie do siebie, nie wiem kiedy jej to powiedziałem. Nie miałem zamiaru ale ona już taka jest, zawsze dostaje to czego chce. Chciała informacji i dostała. Przepraszam.
-Trudno, stało się. Chciałam jeszcze z Tobą porozmawiać właśnie o tym. Więc gdy mnie pocałowałeś powiedziałam że nie wiem co do Ciebie czuję. Teraz mogę Ci szczerze powiedzieć że jesteś moim przyjacielem i chcę żeby tak zostało. Przykro mi. Zapomnijmy o tamtym pocałunku.
-Niestety ale spodziewałem się tego. Powiedz czy poznałaś kogoś innego?
-Nie, ale jest ktoś w moim życiu. Niedawno odwiedził mnie stary znajomy, uświadomiłam sobie że to jego kocham. Mam nadzieję że się nie gniewasz.
-Nie gniewam się, serce nie sługa. Mam nadzieję że będziesz z nim szczęśliwa.
-Ja też, i mam nadzieję że Ty też znajdziesz szczęście. Późno się zrobiło, pójdę już. Do zobaczenia.
-Do zobaczenia.
Gdy wróciłam do domu było późno, ale Jordan czekał w jadalni jakby myślał że chcę jeszcze rozmawiać.
-Nie mam siły na rozmowę z Tobą. Chcę iść tylko do łóżka.
Nie czekając na odpowiedź weszłam po schodach i zamknęłam się w pokoju. Poszłam spać. Niestety ale musiałam wcześnie wstać do szkoły, o 7 byłam już na nogach. Wyszykowałam się i zeszłam na dół. W kuchni był tylko mój tata. Całe szczęście, bo nie musiałam gadać z Jordanem. To była ostania rzecz jakiej chciałam.
-Cześć tato.
-Cześć córeczko. Co się wydarzyło wczoraj między Tobą a Jordanem? Pytam bo Jordan spakował swoje rzeczy.
-Wyjechał?
Tego się nie spodziewałam, najpierw zapewnia o swojej miłości. Nie chce odejść, a teraz tak nagle zniknął. Chyba nigdy nie zrozumiem mężczyzn.
-Zabrał swoje rzeczy, więc chyba tak. Wszystko w porządku?
-Tak, jasne. Czy Jordan coś Ci mówił?
-Nie, jak wstałem już go nie było.
Po śniadaniu tata zawiózł mnie do szkoły. Zajęcia minęły spokojnie, nawet Aliena się nie czepiała. Wróciłam do domu na piechotę, pierwszą rzeczą jaką zrobiłam było sprawdzenie pokoju gościnnego. Pusto, zabrał wszystkie swoje rzeczy, pokój wygląda tak jakby go w ogóle nie było. Tego właśnie chciałam, żeby odszedł i nie poświęcał znowu wszystkiego dla mnie. Teraz gdy go nie ma czuję jakby wyrwano mi serce, mogę myśleć tylko o nim. Czy jeszcze go kiedyś zobaczę?
Następny tydzień minął normalnie -dom, szkoła, lekcje itp. bez Jordana. Ale dokładnie tydzień po jego zniknięciu czyli w poniedziałek gdy wychodziłam ze szkoły zobaczyłam go. Przed szkołą stał Jordan, jak gdyby nic się nie stało. Gdy mnie zobaczył uśmiechnął się, chciałam mu się rzucić w ramiona ale byłam zła, nie za to że wyjechał bo sama tego chciałam ale za to że się nie pożegnał. Podeszłam do niego.
-Co ty tu robisz? -spytałam.
-Molly, cieszę się że Cię widzę. Tęskniłem za Tobą.
-Gdzie byłeś?
-Załatwiałem ważne sprawy, związane z Tobą.
-A konkretnie?
-Wiem jak Ci pomóc, jak zmienić Twoje przeznaczenie.
-Jak?

środa, 11 września 2013

7.Prawda

-Mam tego dosyć, nie wyjdę bez odpowiedzi.
-Molly, umawialiśmy się.
-Nie, to ty to ustaliłeś.
Cisza.
-Pamiętasz jak na Obanie zanim zostałeś Awatarem powiedziałeś że mnie kochasz?
-Tak, a ty nie odpowiedziałaś.
Pierwszy raz wypłynął ten temat. Przez cały jego pobyt unikałam tego tematu jak ognia. Nie wiem czemu poruszyłam to.
-Wiem, ale jeśli to prawda to powiedz mi. Czemu tu jesteś?
Jordan spuścił głowę. Długa cisza. W końcu popatrzył na mnie, wziął głęboki oddech.
-Twojemu życiu zagraża niebezpieczeństwo. Zobaczyłem twoją przyszłość w której zostajesz zamordowana przez Croga.
-Co? Skąd się wziął Crog?
-Nie mam pojęcia, nie widziałem inwazji, tylko jeden Crog który chce Cię zabić. To się wydarzy za niecałe trzy tygodnie. Ale nie wiem gdzie. Obraz miejsca w którym to się wydarzy był zamazany, niewyraźny, nie dało się nic szczególnego wyłapać. Więc to może się zdarzyć w każdym miejscu.
-Po co przyleciałeś?
-Chcę to zmienić. Nie pozwolę żeby coś Ci się stało, zamierzam Cię ochronić.
-Jak?
-Może i nie wiem gdzie to się wydarzy ale gdy będę blisko Ciebie to osłonię Cię.
-Ale co się wtedy stanie? Co będzie z Tobą?
-Na ziemi nie mam mocy Awatara, jestem zwykłym człowiekiem.
-Co to znaczy? -zapytałam, ale czułam że znam odpowiedź na to pytanie.
-To znaczy że jestem śmiertelny.
-Chcesz oddać życie? Za mnie? Nie pozwalam Ci. Nigdy nie zgodzę się na twoją ofiarę. Już raz się poświęciłeś gdy zostałeś Awatarem choć wcale tego nie chciałeś.
-Taka jest przyszłość, a ja nigdy nie pozwolę żeby Ci się coś stało bo Cię kocham.
-Nie nie zgadzam się. Nigdy. Wyjedź stąd! Odejdź! Nie chcę żebyś tu był!
Dostałam ataku histerii, krzyczałam na niego, płakałam. Podszedł do mnie i przytulił mnie. Siedzieliśmy tak na podłodze, wtuleni w siebie, płakałam na jego koszulkę. Wsłuchiwałam się w bicie jego serca, te odgłosy powoli uspokajały mnie. Po kilku minutach przestałam płakać, uspokoiłam się. Wtedy Jordan ostrożnie, delikatnie odsunął mnie, ale tylko na taką odległość żeby spojrzeć mi w oczy.
-Dlaczego tak zareagowałaś? Wiem że się przyjaźnimy, ale powiem szczerze że nie spodziewałem się aż tak emocjonalnej reakcji.
-Bo......
Wtedy to sobie uświadomiłam. Jedyna odpowiedź o jakiej pomyślałam. Jak mogłam nie widzieć tego wcześniej. Tęskniłam za nim, ale nie tylko wtedy gdy byliśmy rozdzieleni galaktyką. Myślałam o nim nawet jak tu był, tęskniłam za każdą chwilą gdy nie było go blisko mnie. Gdy z nim jestem ogarnia mnie uczucie ciepła, wiem że jestem całkowicie bezpieczna. W jego ramionach czuję się najlepiej, a jak mnie dotyka czuję jak przechodzą mnie dreszcze, jakby przechodził po mnie prąd. Jak wrócił to pomimo tego że nie mówił mi prawdy nasza więź się tylko umocniła. Nie wyobrażam już sobie życia bez niego. Jeśli on odejdzie to nie przeżyję tego. Gdy był moim partnerem w wyścigach miałam zaledwie 15 lat, nie wiedziałam jak wygląda miłość. Byłam za młoda na to uczucie i nie byłam na nie gotowa. Teraz już wiem. To on. On jest tym którego kocham. Wolę sama umrzeć niż patrzeć na jego śmierć. Kocham Go.
-Bo Cię kocham.
Jordan był zaskoczony po moim wyznaniu. Patrzył się na mnie, po chwili uśmiechnął się. Nigdy nie widziałam go aż tak szczęśliwego. Pocałowaliśmy się długo i namiętnie. Nigdy nie odczuwałam czegoś takiego. Czułam się jakby cały świat przestał istnieć a zostaliśmy tylko my. Po całym moim ciele rozszedł się dreszcz. Szczęście to za mało żeby opisać to co czuję. Nigdy nie czułam czegoś tak silnego i tak wszechogarniającego. Po tej dłuższej chwili, odsunęliśmy się od siebie. Spojrzeliśmy sobie w oczy.
-Nie pozwolę Ci się dla mnie poświęcić. Nie zgadzam się. -odezwałam się jako pierwsza.
-Molly, nie możesz kontrolować tego co zrobię. Już postanowiłem. Jestem pewny że zobaczyłem twoją przyszłość tylko z jednego powodu: żeby Ci pomóc. Żeby Cię uratować.
-A może dlatego żebyś się tylko przygotował na to co nieuchronne. Proszę Cię, nie rób tego, nie przeżyję twojej śmierci.
-Teraz jestem na nią gotowy bardziej niż kiedykolwiek, bo dałaś mi szczęście o którym zawsze marzyłem.
-Co mam zrobić żebyś odpuścił?
-Nic, nie odejdę. I będę Cię chronić to końca.
Teraz się wkurzyłam. Jak mam do niego mówić? Nie chcę żeby znowu poświęcał coś dla mnie. Już zrezygnował z normalnego życia na ziemi. A teraz chce oddać życie. Nie dopuszczę do tego.
-Ty idioto! -krzycząc to prosto mu w twarz, odepchnęłam go najmocniej jak mogłam.
-Molly, o co Ci chodzi?
-Chcę żebyś odszedł! Nie pozwolę na Twoją śmierć! Jeśli nie odejdziesz, znienawidzę Cię! Nie będę patrzeć jak umierasz!
Jordan próbował mnie uspokoić, bezskutecznie. Gdy chciał mnie dotknąć, natychmiast go odpychałam. Wybiegłam z jego pokoju, zbiegłam po schodach i uciekłam na dwór. 
------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Te notki to dopiero początek i zapewniam że będą pojawiać się nowe postacie, Aikka też niedługo się pojawi (myślę że ok.10 notki) 

poniedziałek, 2 września 2013

6.Zazdrość cz.2

Jordan spojrzał na mnie jakby szukał odpowiedzi na oskarżenie które na mnie padło. Nic nie odpowiedziałam, za to Aliena kontynuowała swoje gierki.
-Więc Jordan, jesteś taki silny i przystojny. A ja potrzebuje właśnie kogoś takiego. Widzisz ostatnio postanowiłam się wyprowadzić i potrzebuję kogoś takiego, kto by mi pomógł. A ty wyglądasz na faceta który nie boi się pracy. W zamian za pomoc mogę przyrządzić Ci pyszny obiad. Więc co ty na to?
-Nie ma czasu, daj nam spokój i wynajmij ekipę przeprowadzkową a nie zadręczasz ludzi których nie znasz. -wtrąciłam się zanim Jordan mógł odpowiedzieć.
Co się ze mną dzieje ostatnio, z moimi uczuciami do niego? Nie mogłam znieść tego że Aliena go podrywała na moich oczach. Chyba jestem zazdrosna.
-O widzę że jednak masz pazurki, kto by pomyślał. Jordan jakbyś się jednak namyślił to mieszkam w tym domku. -powiedziała wskazując na swój dom.
Na pożegnanie podała rękę Jordanowi, i nie wiem kiedy ale zdążyła pocałować go jeszcze w policzek. Potem na szczęście poszła, ale ten pocałunek mnie zezłościł.
W drodze powrotnej nie odzywałam się byłam wściekła, Jordan pierwszy przerwał ciszę.
-Więc skoro Chris to tylko twój kolega to dlaczego się z nim całowałaś?
Wiedziałam że zada mi to pytanie, ale byłam zbyt zdenerwowana żeby prowadzić spokojną rozmowę.
-A dlaczego ty po kilku sekundach jak poznałeś tą lalę już pozwalasz się jej całować!? -byłam wściekła i zabrzmiało to chyba zbyt agresywnie, ale nie mogłam pohamować emocji.
-Molly, daj spokój. To był tylko niewinny pocałunek w policzek, zresztą i tak się go nie spodziewałem. Zaskoczyła mnie. Ale ty jeszcze wczoraj zapewniałaś mnie że Chris to tylko kolega. Więc jak to jest?
-Dobrze, przyznaję pocałował mnie gdy się ostatnio widzieliśmy. Ale to było dla mnie totalne zaskoczenie. Gdy tylko zorientowałam się co się dzieje to go odepchnęłam.
-Więc to nic dla Ciebie nie znaczyło?
-Nic, zapewniam Cię że jestem pewna. NIC nie czuję do Chrisa.
-W porządku. Wierzę Ci.
Zanim doszliśmy do domu musiałam wiedzieć coś jeszcze.
-Ale mam nadzieję że nie pójdziesz do Alieny?
-Nie martw się, nie pójdę. Swoją drogą to miłe że jesteś zazdrosna.
-Zazdrosna? Ja? Chyba Ci odbiło. Ja tylko znam ją. Ona nie jest dla Ciebie odpowiednia.
-Jasne. -uśmiechnął się. Rozgryzł mnie. Faktycznie byłam zazdrosna, ale nie chciałam mu się do tego przyznać.
Doszliśmy do domu. Reszta dnia przeminęła jak zawsze. Położyłam się do łóżka. Wczesnym rankiem coś mnie obudziło. Jakiś hałas na dole. Była 6 rano. Zeszłam po schodach. To byli Jordan z moim tatą. Znowu o czymś rozmawiali. Tym razem nie chciałam podsłuchiwać. Więcej z tego kłopotu niż pożytku. Podeszłam do lodówki i nalałam sobie wody. Nagle usłyszałam podniesiony głos mojego ojca.
-NIE, ONA NIE UMRZE!!! -tak mnie przeraził hałas który zrobił tata że upuściłam szklankę z wodą na podłogę.
Ale nie przejmowałam się tym, pozbieram później. Muszę wiedzieć czy to ukrywają przede mną, weszłam do salonu. Zauważyli moją obecność. Tym razem nie dam za wygraną, dowiem się wszystkiego.
-Jordan, o co chodzi? Czy dlatego przybyłeś? Coś mi zagraża?
Jordan podszedł do mnie, złapał mnie za ramiona i spojrzał mi w oczy.
-Molly proszę Cię. Zaufaj mi.
Wyszedł z salonu, poszedł na górę do pokoju który zajmował.
-Tato??? Co się tu dzieje?
Cisza. On nic nie powie. Poszłam na górę za Jordanem, weszłam bez pukania do pokoju. Stał przy oknie. Gdy weszłam skierował wzrok na mnie.
-Muszę wiedzieć. Już i tak słyszałam co najważniejsze. Coś zagraża mojemu życiu. Teraz błagam powiedz mi prawdę.
-Molly......
-Mam tego dosyć, nie wyjdę bez odpowiedzi.

sobota, 24 sierpnia 2013

5. Zazdrość cz.1

Obudziłam się o 9, żeby być gotowa na 10. Wyszykowałam się i zeszłam na dół. Jordan już siedział przy stole sam, jadł tosty z serem, dla mnie też były już przygotowane. Przywitaliśmy się, usiadłam naprzeciwko Jordana.
-Gdzie mój tata?
-Wyszedł, żebyśmy mogli być sami.
-Więc co robimy? -spytałam
-Chcę z Tobą spędzić czas, porozmawiać, żeby było jak kiedyś.
-Ok. To powiesz mi?
-Co?
-Wiesz co, i nie rób ze mnie wariatki. Wiem co słyszałam. O czym rozmawiałeś z moim ojcem? Co z moją przyszłością?
-Molly, proszę Cię daj spokój.
-Nie, nie dam Ci spokoju dopóki nie powiesz mi prawdy.
-Nie mogę. Znam Cię, wiem że jeśli powiem Ci wszystko to będziesz chciała zrobić coś na co Ci nie mogę pozwolić.
-Mojemu ojcu powiedziałeś. Myślałam że jesteśmy przyjaciółmi, jak widać myliłam się.
-Jesteśmy przyjaciółmi. Dobrze więc, nie jesteś wariatką. To co słyszałaś było prawdziwe, przepraszam że próbowałem Ci wmówić coś innego. Przybyłem tu by Cię chronić, ale nic więcej Ci nie powiem. I proszę nie nalegaj. Teraz proszę porozmawiajmy o czymś innym.
-Dobrze. -powiedziałam z lekkim niezadowoleniem.
Rozmawialiśmy godzinami o tym co się wydarzyło u mnie przez ten rok, co u niego. Jak się czuje jako Avatar. Wspominaliśmy, właściwie rozmawialiśmy o wszystkim, ale nie o tym co naprawdę chciałam wiedzieć. Postanowiłam dać spokój tej sprawie, przynajmniej na razie, mam nadzieję że Jordan mi powie jak będzie gotowy. O 15:30 wrócił mój tata i zjedliśmy wspólnie obiad. Atmosfera się poprawiła i przestała panować wiecznie ta niezręczna cisza. Wieczorem po kolacji usiadłam z Jordanem na kanapie, jeszcze rozmawialiśmy.
-A kim jest Chris? -spytał Jordan.
-Co? -byłam zaskoczona skąd o nim wie, ale przypomniało mi się że przecież wczoraj tata się mnie zapytał gdzie tak długo byłam to wtedy powiedziałam że z Chrisem.
-To mój kolega. -odpowiedziałam
Jordan spojrzał się na mnie podejrzliwie.
-Kolega? Czy ktoś więcej?
Przypomniał mi się ten wczorajszy pocałunek, teraz sobie uświadomiłam jaka to była pomyłka. Chris to mój przyjaciel i nic więcej i chcę żeby tak zostało, muszę z nim potem porozmawiać, wyjaśnić to.
-To tylko kolega. -Czy Jordan był zazdrosny? W końcu zanim został awatarem wyznał mi uczucia, a ja nie odpowiedziałam. Ale nie chciałam poruszać tego tematu. To był grząski grunt. Ale podobał mi się fakt że może jest zazdrosny. Czyżby wciąż mu na mnie zależało?
-To dobrze. -odpowiedział, czyli był zazdrosny.
Oglądaliśmy jakiś film. W połowie zachciało mi się spać, położyłam głowę na jego ramieniu. Od razu poczułam się lepiej, Jordan był jak lekarstwo, jest dobry na wszystko. Czułam ciepło jego ciała przez koszulkę. Objął mnie po kilku minutach zasnęłam, czułam się bezpieczna obok niego.
Nagle poczułam że coś mnie budzi, półprzytomna otworzyłam oczy. Zobaczyłam twarz Jordana niósł mnie na rękach po schodach. Zobaczył że nie śpię.
-Śpij, zaraz Cię zaniosę do twojego pokoju. -powiedział cichutko.
Położył mnie na moim łóżku, przykrył kołdrą, pogładził palcem mój policzek. I wyszedł. Gdy odszedł poczułam się samotna, straciłam jego ciepło i nie jest mi tak dobrze jak przed chwilą zanim sobie poszedł. Chciałam żeby wrócił, ale szybko zasnęłam.
Niedzielny poranek, obudziły mnie promienie słońca wpadające do mojego pokoju.
-Zapowiada się cudowny dzień. -powiedziałam do siebie.
Zeszłam na dół. Śniadanie już czekało, Jordan i tata nie spali, jak zwykle wstają wcześniej ode mnie. Przywitaliśmy się. Usiadłam obok Jordana, spojrzał na mnie takim cudownym wzrokiem, od razu miałam ochotę go przytulić i nigdy nie puścić.
-Hej Molly, pomyślałem że może chciałabyś pokazać mi okolicę? Dziś taki piękny dzień. Idealny na spacer.
-Jasne, bardzo chętnie.
Zjedliśmy śniadanie i poszliśmy na spacer. Pokazałam mu moje ulubione miejsce. Park 15-minut drogi od domu. Było tam tak cudownie zielono, fontanna stała, pachniało skoszoną trawą. A żywopłoty zawsze były pięknie przycięte w kształty różnych zwierząt. Były bardzo realistyczne. Zawsze mogłam się tam wyciszyć. Lubiłam to miejsce. Często w wakacje przychodziłam tu z tatą na pikniki. Chwilę posiedzieliśmy na ławce, a potem zaczęliśmy wracać z powrotem do domu.
-Hej Ewa! -usłyszałam wołanie za sobą.
Była to osoba którą najmniej chciałam spotkać. To Aliena dziewczyna z mojej klasy, która uważa się za najładniejszą istotę na ziemi. Lubi robić aluzję typu dlaczego taki cudowny Chris spędza czas z kimś takim jak ja. Zawsze uważała się za lepszą i ładniejszą. To najbardziej zarozumiała osoba jaką znam, lecz na początku zawsze zgrywa niewiniątko.
-Cześć Aliena. Niestety ale trochę się spieszę, więc...... -nie dała mi dokończyć.
-Daj spokój, lepiej przedstaw mi swojego nowego przyjaciela.
Nie chciałam tego robić, ale ona nigdy nie odpuszcza.
-To Jordan, a to Aliena.
Przywitali się. Aliena od razu zaczęła robić słodkie oczy. Uśmiechać się niewinnie. Ale ja znałam jej gierki na facetów, kiedyś nawet Chris dał się jej złapać w sidła. Na szczęście szybko się opamiętał i ją rzucił.
-Więc, czyżby Chris w końcu postanowił Cię rzucić? -rzuciła złośliwie.
Doskonale wie że z Chrisem łączą mnie tylko przyjacielskie relacje i nigdy nie było inaczej. Ale chciała odwrócić uwagę Jordana ode mnie.
-Dobrze wiesz że Chris to tylko mój przyjaciel.
Zaczęła bawić się swoimi włosami.
-A ja słyszałam że całowaliście się ostatnio. -to był cios poniżej pasa. I skąd ona to wiedziała?
-----------------------------------------------------------------------------------------------------------
Jak zwykle po pojawieniu się nowej osoby po prawej stronie jest zdjęcie z krótkim opisem. Aliena też już jest.

czwartek, 15 sierpnia 2013

4.Uczucia

To było totalne zaskoczenie. Odsunęłam się delikatnie od niego, nie chciałam ranić jego uczuć.
-Przepraszam, nie powinienem. -powiedział Chris.
-Nie masz za co przepraszać. Tylko to mnie zaskoczyło. Nie spodziewałam się tego.
-Wiem, od dawna próbuję Ci to powiedzieć..... Jestem w tobie zakochany.
Tego się nie spodziewałam, totalny mętlik w głowie, natłok myśli, nie mogę się skupić na żadnej. Czy on właśnie powiedział że jest we mnie zakochany? Co mam odpowiedzieć? Dla mnie zawsze był przyjacielem. Czy nieświadomie dałam mu do zrozumienia że coś do niego czuję. A właściwie co czuję? Czy ja odwzajemniam te uczucia? Nie wiem.
Ciągle patrzy na mnie, muszę coś powiedzieć, ale co?
-Chris, jesteś moim przyjacielem, bardzo doceniam twoją szczerość, zależy mi na Tobie ale nie wiem czy odwzajemniam Twoje uczucia. Przepraszam.
Spuściłam głowę, nie chciałam patrzeć mu w oczy. Mam wrażenie że go zraniłam a nie chciałam tego. Bardzo mi na nim zależy. Co czuję? Czemu gdy mi wyznawał swoje uczucia przed oczami pojawił mi się Aikka i Jordan. Co do nich czuję?
-Nie musisz przepraszać za to co czujesz, a raczej czego nie czujesz.
Spojrzałam na niego był smutny, tak jak jego głos.
-Nie wiem co czuję. Nie byłam przygotowana na Twoje wyznanie. Potrzebuje czasu żeby to wszystko sobie poukładać. Jesteś zły?
-Jak mógłbym być zły za prawdę. Bolesna prawda jest lepsza niż kłamstwo.
Więc jednak go zraniłam. Deszcz przestał padać. Chris odprowadził mnie do domu, ale już nie rozmawialiśmy o niczym. Oddałam mu bluzę i jeszcze raz przeprosiłam. Uśmiechnął się, ale nie wiem czy szczerze. Pożegnaliśmy się i weszłam do domu. Jordan i mój ojciec jedli kolację. Spojrzałam na zegarek, już 20. Nie wiedziałam że tak późno. Poszłam się przebrać do swojego pokoju, potem zeszłam na dół i usiadłam z nimi do kolacji.
-Więc, gdzie byłaś tak długo? -zapytał tata.
-Poszłam na spacer, już nie mogłam znieść tej sytuacji którą spowodowaliście. Spotkałam Chrisa i trochę się zagadaliśmy. Nie wiem kiedy czas minął.
-Jutro weekend, więc masz już jakieś plany? -spytał Jordan.
-Nie, nie mam.
-Chciałbym spędzić trochę czasu tylko z Tobą, jeśli masz ochotę.
-Jasne. -może jak będziemy sami to mi coś powie.
-To jutro o 10?
-Tak, jesteśmy umówieni. Przepraszam ale jestem zmęczona i chcę się wcześniej położyć, więc pójdę już do siebie. Dobranoc.
-Dobranoc -powiedzieli chórem.
Weszłam na górę, przygotowałam się do spania. Gdy się położyłam do łóżka była 21:47. Ale nie mogłam zasnąć. Myślałam o tym wszystkim. Kłamstwa, uczucia, miłość.
Jordan był moim partnerem w wyścigach, zanim został awatarem wyznał mi miłość, a teraz mnie oszukuje. Książę Aikka nigdy nie powiedział mi o swoich uczuciach, i nie widziałam go od 3 lat. Chris powiedział mi dziś, a ja go odrzuciłam. Wszyscy trzej są moimi przyjaciółmi, z czego dwóch wyznało mi miłość, a ja nie odpowiedziałam tak naprawdę żadnemu. Zależy mi na nich, ale czy czuję coś więcej i co najważniejsze do którego? Po dwóch godzinach stwierdziłam że nie mam siły się nad tym zastanawiać, jestem zmęczona, później będę się tym martwić. Zasnęłam.

środa, 7 sierpnia 2013

3.Kłamstwa

Zaczęli mówić coś ciszej, nic nie słyszę. Muszę podejść bliżej. O nie! Uderzyłam w stolik, wazon spadł na ziemię, wydając donośny odgłos tłuczonego szkła. Jordan stanął w progu, zobaczył mnie, po jego minie wnioskowałam że nie spodziewał się tam mnie, i był zły.
-Co ty tu robisz Molly? -zapytał.
-Ja? Zachciało mi się pić, przyszłam po wodę.
-Kuchnia jest tam -wskazał pomieszczenie na drugim krańcu domu.
-Wiem, ja tylko....... nieważne. A co wy tu robicie o 3 nad ranem?
-Porozmawiamy rano Ewo, idź już po to picie i do łóżka. Przypominam Ci że masz dzisiaj szkołę, chyba chcesz się choć trochę wyspać. My też idziemy spać. -uciął rozmowę mój ojciec.
-Dobrze.
Poszłam do kuchni, napiłam się i wróciłam do łóżka. Nie mogłam zasnąć, tyle pytań kłębiło się w mojej głowie. O czym rozmawiali? Co Jordan miał na myśli mówiąc o mojej przyszłości? Dlaczego skłoniło go to do przybycia tu? I czemu nie chcą mi nic powiedzieć? Muszę się tego dowiedzieć. O dziwo udało mi się zasnąć. Obudził mnie budzik o 7. Zajęcia zaczynają się o 8:30, więc miałam czas. Nadal dręczyły mnie pytania, może dostanę odpowiedź chociaż na kilka już teraz, przy śniadaniu. Szybko się wyszykowałam i byłam już gotowa na szczerą rozmowę. Zeszłam na dół, ale nie poczułam jak zawsze zapachu naleśników. Zobaczyłam leżącą na stolę kartkę:

Ewo,
Miałem do załatwienia ważną sprawę, Jordan pojechał ze mną. Zrobiłem Ci kanapki. Do szkoły możesz pojechać skuterem, stoi w garażu. Wrócimy po 12.
Kocham Cię,
Tata.

Jasne dzięki temu niczego się nie dowiem. Ciekawe co oni razem robią? Pewnie ma to coś wspólnego z ich nocną rozmową. Zjadłam śniadanie, ale nie chcę iść do szkoły, wolę się czegoś dowiedzieć. Poszłam na górę, weszłam do pokoju gościnnego który był teraz zamieszkiwany przez Jordana. Nie było w nim wiele rzeczy. Na łóżku leżała jakaś koszulka i latarka. Przeszukałam szuflady, nie było tam nic co mogłoby wskazywać na powód wizyty i ich rozmowy. Nie chciałam już więcej tam grzebać, już i tak źle się z tym czuję. W końcu to mój przyjaciel a ja przeszukuję jego rzeczy jakby był przestępcą. Muszę z nim po prostu porozmawiać.
Zadzwonił do mnie Chris. Martwi się moją wczorajszą nieobecnością i tym że dziś też mnie nie ma. Uspokoiłam go mówiąc że trochę źle się czuję. Za dużo czasu zajęłoby opowiedzenie mu tego wszystkiego, poza tym nie mógł znać prawdy.
Szybko czas minął, nim się spostrzegłam była 12, usłyszałam przekręcanie klucza w zamku. Poszłam do drzwi, wrócili, Jordan i mój ojciec.
-Nie powinnaś być w szkole?
-Cześć tato. Czekałam na was, muszę wiedzieć o czym rozmawialiście.
-Wspominaliśmy dawne czasy. Długo się nie widzieliśmy. I opowiadałem Jordanowi jak się później ułożyło nasze życie, po powrocie na ziemię.
-Nieprawda, słyszałam że rozmawialiście o mnie. Coś o mojej przyszłości.
-Byłaś śpiąca, wydawało Ci się. Może śniłaś na jawie. To się zdarza z przemęczenia. -powiedział Jordan, nawet on mnie okłamuje.
-Wiem co słyszałam, powiedz mi prawdę. Proszę. Jordan..... Tato..... Powiedzcie coś.
-Molly, nie masz się o co martwić, wszystko jest dobrze. Nie denerwuj się.
-Jordan nie mów do mnie jak do dziecka. I jak mam się nie denerwować skoro wiem że mnie okłamujecie?
-Córeczko, zaufaj nam. Nic się nie dzieje. Obiecuję że powiem Ci jeśli coś będzie nie tak.
-Powiedz prawdę. -nie chciałam odpuścić.
-Mówię prawdę, jestem twoim ojcem i nie zrobię czegoś co by Cię zraniło.
Nie miałam szans. Teraz dam spokój ale dowiem się prawdy. O 14 zjedliśmy wspólny obiad, w milczeniu. Potem stwierdziłam że nie mogę już znieść tej ciszy, więc wyszłam.
Szłam sama, bez żadnego celu. Po prostu przed siebie. Gdy nagle usłyszałam znajomy głos.
-Ewa, czekaj. -to Chris mnie wołał.
Dogonił mnie i poszliśmy razem przed siebie.
-Więc już lepiej się czujesz?
-Tak, dzięki. A jak zajęcia?
-Nic ciekawego, potem pożyczę Ci notatki. Ale widzę że jednak coś jest nie tak. Wyglądasz na smutną, co się stało? Mogę jakoś pomóc?
-To nic takiego... tylko trochę posprzeczałam się z ojcem.
-To normalne, każdy się czasem kłóci z rodzicami. Dziwne byłoby gdybyście się nie kłócili. Gdy ludziom na sobie zależy to się czasem kłócą. Tylko Ci których nic nie obchodzi się nie kłócą, bo nie mają o co.
-Masz rację, ale to nie takie proste.
-Wszystko się ułoży, trzeba myśleć pozytywnie. -gdy to mówił spadły pierwsze krople deszczu.
Po kilku sekundach lunęło jak z cebra. Nie było w okolicy żadnego sklepu ani altany. Chris chwycił mnie za rękę i pobiegliśmy się schować przed deszczem pod drzewo. Zrobiło się chłodno, i jestem cała mokra. Chris zdjął bluzę i założył ją mnie.
-Dzięki.
-Nie ma za co. -gdy to powiedział pochylił się nade mną i złożył bardzo delikatny pocałunek na moich ustach.
---------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Bardzo mnie cieszy że ktoś jednak skomentował poprzednią notkę, mam nadzieję że komentarzy będzie coraz więcej. 

czwartek, 25 kwietnia 2013

2.Sekrety


Po chwili odsunęliśmy się od siebie. Czułam ciepło na całym ciele, jakbym odzyskała coś co straciłam.
-Witaj Molly... -uśmiechnął się gdy do mnie mówił, tak tęskniłam za tym uśmiechem.
-Jordan, jak to możliwe że tutaj jesteś? I wyglądasz normalnie, jak długo zostaniesz? Czy wszystko w porządku? Martwiłam się o Ciebie, nie odzywałeś się.
-Zaraz wszystko Ci opowiem, ale może w innym miejscu.
-Tak jasne, niedaleko mojej szkoły jest ławka, chodź.
Nie wiedzieć kiedy złapałam go za rękę i razem poszliśmy w kierunku szkoły, usiedliśmy na ławce.
-Więc, jestem tu ponieważ chciałem Cię zobaczyć, stęskniłem się za Tobą, zostanę najdłużej jak będę mógł, i tak wszystko w porządku. -nie wiem dlaczego ale odniosłam wrażenie że był zmartwiony gdy to wszystko mówił, czyżby było coś czego nie chce mi powiedzieć.
-A co u Ciebie Molly?
-Wszystko dobrze, mieszkam z ojcem, chodzę do szkoły, moje życie się zmieniło po wyścigach. Bardzo tęskniłam za Tobą. -nie rozumiałam jego reakcji, nie wydaje się szczęśliwy z powodu naszego spotkania.
Spytałam jeszcze raz czy wszystko dobrze, zapewnił mnie że jego wizyta jest spowodowana tęsknotą za mną i że nic złego się nie stało. Nie uwierzyłam mu, ale nie męczyłam go tym więcej, wiem że jeśli nie chce to nic mi nie powie. Na zajęcia już nie wróciłam, i tak nie mogłabym się skupić na nauce. Więc poszliśmy do mojego domu, po 30 minutach byliśmy na miejscu. Pomimo moich prób nawiązania rozmowy Jordan zbywał mnie krótkimi odpowiedziami, z jakiegoś powodu nie chce ze mną rozmawiać, ale o co chodzi?
Drzwi od domu nie były zamknięte na klucz, więc mój ojciec wrócił wcześniej, weszliśmy do środka. Położyłam torbę na stoliku, poszliśmy w stronę salonu. Stanęłam w drzwiach, w salonie zobaczyłam ojca z Rickiem, rozmawiali o czymś, byli tym bardzo poruszeni. Zobaczyli że stoję w progu z Jordanem i zaprzestali rozmowy.
-Hej, myszko. Widzę że przyprowadziłaś niespodziankę. -to oczywiście Rick.
-Wiedziałeś? -byłam w szoku, czy tylko ja nic nie wiedziałam, mój ojciec też nie wydawał się zaskoczony.
-To była niespodzianka, wiem że byłaś smutna bo nie widziałaś długo Jordana, wczoraj się dowiedziałem że nas odwiedzi -odpowiedział Don.
Wyczuwałam dziwną atmosferę, ale nie przejmowałam się tym, bo byłam szczęśliwa że są to ludzie na których mi zależy. Miło spędziliśmy czas, zjedliśmy we czwórkę obiado-kolację, długo wspominaliśmy, śmialiśmy się. O 21 Rick wyszedł, a my byliśmy zmęczeni dzisiejszym dniem, więc postanowiliśmy się wcześniej położyć. Jordan zajął pokój gościnny, Don poszedł do swojego. Pół godziny później zasnęłam. Ale obudziłam się o 3 nad ranem, chciało mi się pić. Zeszłam na dół do kuchni, stanęłam w połowie schodów gdy zobaczyłam że światło się pali w salonie.
Czyżbyśmy zapomnieli zgasić? Nie to nie możliwe. Cichutko podeszłam do drzwi, i wtedy usłyszałam ich głosy. Jordan rozmawia z moim ojcem, ale dlaczego o takiej godzinie? Co oni ukrywają przede mną? Muszę wiedzieć. Podeszłam najbliżej jak się dało żeby pozostać niezauważoną a jednocześnie wszystko słyszeć. Stanęłam tuż obok stolika na którym stał wazon.
-Wie pan po co przybyłem... Muszę zapobiec temu co się stanie. -głos Jordana był pełny troski.
-To co zobaczyłeś, nie wydarzy się. -mój ojciec był bardzo pewny swoich słów.
-Jedną z mocy awatara jest możliwość ujrzenia przyszłości. I jestem pewien tego co zobaczyłem w przyszłości Molly. Na ziemi nie różnię się niczym od innych ludzi ale tylko ja mogę zapobiec temu co się stanie.
------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Ponieważ mam wrażenie że nikt tego nie czyta to następna notka będzie dopiero kiedy zaczną pojawiać się komentarze. Więc KOMENTUJCIE......

piątek, 19 kwietnia 2013

1.Powrót


...Miesiąc wcześniej...
-Ewo wstawaj, spóźnisz się do szkoły. - to oczywiście głos mojego ojca.
Zawsze wstaje na ostatnią chwilę, dlatego tak go to złości. Szybko wstałam z łóżka, ubrałam się, zabrałam torbę do szkoły i zeszłam na dół po schodach. Na piętrze są 3 pokoje, mój, naprzeciwko mojego ojca a na końcu korytarza pokój gościnny, na dole jest kuchnia połączona z jadalnią i salon. Don już czekał ze śniadaniem- naleśniki, na początku jak je smażył były ohydne ale za każdym razem były coraz lepsze.
-Pośpiesz się bo się spóźnisz, jak chcesz żebym Cię odwiózł to musimy wyjść najpóźniej za 10 minut. -gdy to mówił nalewał gorącą wodę do kubka z kawą dla siebie i do kubka z herbatą dla mnie.
-Nie martw się, zdążymy.
Szybko zabrałam się za jedzenie, naleśniki były wyjątkowo smaczne, puszyste w środku i chrupiące z zewnątrz, z dżemem truskawkowym i popiłam herbatą. Byliśmy gotowi do drogi. Weszliśmy do auta, i ruszyliśmy w stronę mojej szkoły.
-Czemu jesteś taka zamyślona? -spytał Don.
-Myślałam ostatnio dużo o wydarzeniach z Obanu.
-Wiem co masz na myśli, dzisiaj mija trzeci rok odkąd wróciliśmy.
-Tak, to także kolejna rocznica dnia kiedy Jordan się poświęcił dla wszystkich i został awatarem na 10 000 lat, przez co już nigdy nie będzie mieć normalnego życia.
-Wiem że Cię to dręczy ale on sam podjął decyzję, jestem pewien że jest szczęśliwy.
-Skąd wiesz? Nie mieliśmy z nim kontaktu, nie odzywa się, nie mam pojęcia co się z nim dzieje. Po prostu tęsknię za nim... i za Aikką też.
Dojechaliśmy na miejsce, wysiadłam z auta, pomachałam ojcu i ruszyłam w kierunku szkoły, gdy byłam przy wejściu zaczepił mnie Chris.
Chris to mój przyjaciel, poznałam go po powrocie na ziemię, chodzimy razem do jednej klasy, jak wszyscy nic nie wie o mojej wyprawie i wyścigach, to tajemnica państwowa. Chris jest najlepszym uczniem w klasie i często daje mi korki. Wszystkie dziewczyny uważają go za największego przystojniaka w szkole i dziwią mi się że go nie podrywam. Ale dla mnie to zwykły przyjaciel.
-Cześć Ewa. Przygotowana na sprawdzian?
-Hej, nawet mi nie przypominaj, uczyłam się ale i tak nic z tego nie rozumiem.
-Jakoś to będzie, jak zawsze. Wierzę w Ciebie. -uwielbiam go za ten optymizm, ale się myli, nic nie umiem.
-Zobaczymy, chodź bo się spóźnimy.
Doszliśmy do sali lekcyjnej równo z dzwonkiem, sala była otwarta, wszyscy uczniowie już czekali w ławkach. My też zajęliśmy swoje miejsca, nauczyciel rozdał sprawdziany. Pytania nie były trudne jak ktoś rozumiał temat, na kilka udało mi się odpowiedzieć, chyba dobrze. Sprawdzian minął szybko, zadzwonił dzwonek. Można było po minach uczniów zorientować się jak im poszło, większość miała ponure miny więc im nie poszło, Chris jak zwykle był uśmiechnięty.
-I jak? -zapytał
-Jakoś, chyba na kilka pytań odpowiedziałam dobrze.
-Widzisz, na pewno zaliczysz. Muszę na chwilę iść do biblioteki, idziesz ze mną?
-Nie, wyjdę na chwilę na świeże powietrze, zobaczymy się na następnej lekcji.
Wyszłam na dwór, było ciepło i świeciło słońce, ruszyłam przed siebie. Wszystkie przerwy są 20-minutowe więc można sobie pozwolić na spacer. Nie wiedzieć kiedy doszłam do zaułka którego wszyscy omijali szerokim łukiem, nie bez powodu, bo to melina pijaków i złodziei. W dzień zazwyczaj nikogo tam nie ma. Ale dziś usłyszałam dziwny hałas, nie wiem dlaczego ale coś mnie pchnęło żeby tam iść i to sprawdzić. To takie uczucie któremu nie można się oprzeć. Weszłam w te ciemne uliczki, bloki były pomazane graffiti, a na ziemi walało się kilka butelek po alkoholu i mnóstwo niedopałków papierosów. Nagle usłyszałam coś, czyjś oddech, ktoś był tuż za mną. Przestraszyłam się, szybko chwyciłam butelkę, zamachnęłam się, odwróciłam do przeciwnika, i już miałam go uderzyć gdy on zwinnie złapał mnie za rękę zanim zdążyłam to zrobić. Spojrzałam na niego, nie mogłam uwierzyć w to co widzę, znałam doskonale tę twarz. Uśmiechnęłam się, on puścił moją rękę, a ja wypuściłam butelkę z ręki i rzuciłam się na szyję komuś kogo jeszcze chwilę temu chciałam znokautować przez uderzenie butelką. Objął mnie w pasie, byłam taka szczęśliwa, znowu móc czuć jego zapach i być blisko, tak bardzo za tym tęskniłam.
------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Więc mamy pierwszą notkę, mam nadzieję że ktoś ją przeczyta. Zachęcam do zapoznania się z Prologiem i notką WAŻNE. Proszę o komentarze.

poniedziałek, 15 kwietnia 2013

Prolog


Już ponad 3 lata minęły od wyścigów na Obanie. Wiele się zmieniło od tamtego czasu. Teraz mam 18 lat. Jordan został awatarem i został na Obanie, Aikka wrócił do siebie bo w końcu jest księciem, ja zamieszkałam z ojcem na ziemi. Don Wei- mój ojciec, nadal pracuje jako manager. Często widujemy też Ricka, który został pełnoetatowym trenerem przyszłych mistrzów i pracuje z moim ojcem. Współpracują też z zakładem Miguela, gdzie pracują Stan i Koji. Przez te 3 lata wiodłam spokojne życie, ale to się zmieniło.
                                                                  ***
-Jordan!!! -krzyknęłam
Podbiegłam do niego, był nieprzytomny. Miał ogromne obrażenia, siniaki, rany otwarte, połamane żebra. Nie otwierał oczu i nie ruszał się.
-Tylko nie to błagam Jordan nie umieraj, nie możesz. Zostań ze mną.
Płakałam nie mogłam zaakceptować tego co się stało. To nie może się tak skończyć.
Crog który strzelał upadł na ziemię, umarł od śmiertelnych ran.
Gładziłam Jordana po twarzy, próbowałam sobie wmówić że wszystko będzie dobrze, ale sama w to nie wierzyłam. Tak bardzo chcę zobaczyć jak otwiera oczy i wszystko jest dobrze. Musi być.
-Obudź się!!!

niedziela, 14 kwietnia 2013

WAŻNE!!!

Witam.
Wiem że minęło dużo czasu odkąd "Oban Star Racers" zeszło z anteny, ale mimo wszystko mam nadzieję że nadal są fani tego serialu. Ostatnio sporo myślałam o tym serialu, obejrzałam go kolejny raz i postanowiłam napisać tego bloga. Już kiedyś prowadziłam bloga o tym serialu z dalszymi przygodami Molly i Aikki ale teraz będzie zupełnie inny. Mam nadzieję że się spodoba.
Zanim pojawi się pierwsza notka chcę podać kilka ważnych informacji:
1. Będę się starać pisać raz w tygodniu.
2. Duża liczba komentarzy przyśpiesza pojawienie się kolejnej notki.
3. Opowiadania będą pisane w 1 osobie l.poj. z punktu widzenia Molly/Ewy.
4. Wszystkie wydarzenia są fikcją.
5. Wydarzenia dzieją się po serialu "Oban Star Racers"
6. Wszystkie notki są mojego autorstwa, bardzo proszę nie kopiować mojej pracy.

Już jutro prolog...