.

.

niedziela, 14 września 2014

25.Elfka

Obiad spędziłam sama z Aikką, Król z Królową wyjechał na resztę dnia poza królestwo, a ze Stellą umówiłam się przed pałacem. Pomyślałam, że dobrze by było gdyby Aikka i Stella spędzili trochę czasu razem i spróbowali się dogadać.
-Masz teraz trochę wolnego czasu? -spytałam
-Tak, nie mam żadnych zajęć na resztę dnia.
-To może masz ochotę na spacer po obiedzie?
-Z przyjemnością.
Stwierdziłam, że lepiej będzie jeśli nie będą wiedzieć o swojej obecności. Po obiedzie wyszłam z Aikką i spotkaliśmy Stellę, wyjaśniłam że to mój pomysł i że powinni w końcu zacząć rozmawiać jeśli mają wziąć ślub. Pomimo braku aprobaty i wyraźnego niezadowolenia, Stella w końcu zgodziła się na wspólny spacer po mieście w obecności Aikki. Przez całą drogę żadne z nas się nie odezwało, co nie wróżyło dobrze mojej próbie pogodzenia narzeczonych. Miałam nadzieję, że jak wyjdą na trochę z zamku to atmosfera się rozluźni i będzie dobra okazja do rozmów, ale jednak tak się nie stało. Szliśmy w milczeniu, Stella po mojej lewej a Aikka po prawej stronie ponieważ nie chcieli nawet iść koło siebie. Dotarliśmy do pierwszych uliczek ze straganami i najprzeróżniejszymi stoiskami. Pełno było tu starych ksiąg, antyków, dawno zapomnianych przedmiotów i pełno niezwykłych istot. Stella zatrzymała się przed straganem ze starą biżuterią a Aikka stał przy stoisku obok i oglądał stare księgi, odeszłam kawałek od nich ponieważ zobaczyłam miniaturową rzeźbę Caris. Wzięłam ją do ręki i oglądałam bardzo uważnie, wszystko było idealnie uwiecznione, to była świetna replika, miała najwyżej 15 cm wysokości. W pewnym momencie straciłam z oczu Stellę i Aikkę, rozglądałam się wszędzie ale nie mogłam ich znaleźć. Próbowałam się wracać do miejsca w którym przed chwilą ich widziałam, lecz nigdzie ich nie było. Podeszła do mnie drobna kobieta, o długich, brązowych włosach, ciemnych oczach i delikatnej urodzie. Ubrana była w piękną, zwiewną, białą sukienkę, a na szyi miała wisior w kształcie sierpa księżyca. Na początku myślałam, że jest Ziemianką, bo tak wyglądała, ale po krótkiej chwili zauważyłam jej elfie uszy. Przyglądała mi się, aż się odezwała:
-Ty jesteś Eva Wei, zwyciężczyni Wielkiego Wyścigu Obana. -to nie było pytanie, lecz stwierdzenie.
-Jesteś córką Don Weia i Mayi która zginęła tragicznie w wypadku, a także ukochaną Avatara. Masz w sobie mnóstwo siły i odwagi oraz dobre serce. -kontynuowała
-Skąd to wiesz?
-Wiem wszystko i potrafię zobaczyć wszystko. Jeśli chcesz mogę powiedzieć Ci jaka będzie Twoja przyszłość.
-Nie dziękuję, wolę się sama przekonać. -odpowiedziałam
Chciałam już odejść i poszukać Stelli i Aikki, ale ta elfka powiedziała jeszcze:
-Nie chcesz wiedzieć czy ułoży Ci się z Avatarem, jak się potoczy ten związek? Albo jaki los czeka Twojego ojca? A może jeszcze kogoś z rodziny?
-Nie mam więcej krewnych, mam tylko ojca.
-Jesteś pewna? Mogę Ci powiedzieć. A może interesuje Cię zdrowie ojca służącej?
Elfka bardzo nalegała, patrzyłam w jej oczy i miałam wrażenie, że jestem w transie. Nie mogłam się poruszyć i nic powiedzieć, wszystko wokół mnie było rozmazane i niewyraźne. Widziałam tylko ją, wyciągnęła do mnie rękę. Już miałam z nią iść kiedy obok mnie pojawiła się Stella, a Aikka stanął między mną a elfką.
-Odejdź stąd, ona jest pod moją opieką. -powiedział Aikka do elfki z wrogością w głosie
-Jak sobie życzysz książę, ale radzę Ci uważać, Twój związek przeżywał kryzys przez tę ziemską dziewczynę. Czy ona jest warta Twojej ochrony?
-Odejdź i nigdy więcej jej nie zaczepiaj, rozumiesz?
-Do zobaczenia. -powiedziawszy to elfka uśmiechnęła się do Aikki, pogładziła go po policzku, następnie klasnęła w dłonie, pojawił się biały dym a ona zniknęła.
-Molly nic Ci nie jest? -spytał Aikka
-Wszystko w porządku. Kim ona była?
-Nie powinniśmy Cię zostawiać samej, wracajmy do pałacu.
W drodze powrotnej Stella szła koło Aikki, kątem oka dostrzegłam że trzymają się za ręce. Nie wiem co się wydarzyło kiedy zniknęli mi z oczu, ale wyglądali tak jakby się pogodzili.
Gdy wróciliśmy Stella poszła do siebie a Aikka odprowadził mnie do pokoju.
-Jesteś pewna, że wszystko w porządku? -spytał
-Tak, nic mi nie jest. Kim była ta elfka?
-To bardzo niebezpieczna istota, przepowiada przyszłość, wie i widzi wszystko. Sprawia wrażenie miłej i bezbronnej, ale to tylko pozory. Gdy ktoś zechce poznać swoją przyszłość, to straci swoją przeszłość. Ceną za poznanie przyszłości jest utrata wszystkich wspomnień. Ten medalion który nosi na szyi przechowuje wspomnienia które ukradła.
-Po co jej wspomnienia innych?
-Ona nie posiada żadnych uczuć, gdy zabiera wspomnienia innych to też ich uczucia i przez chwilę może coś poczuć. Elfy już takie są. Więc proszę nie zbliżaj się do niej, im dłużej się z nią rozmawia tym bardziej się chce poznać przyszłość.
-Będę pamiętać, a jak z Tobą i Stellą, pogodziliście się?
-Myślę, że będzie coraz lepiej. Jeśli dobrze się czujesz to pójdę do Stelli.
-Jasne.
Aikka poszedł w stronę pokoju Stelli, a ja weszłam do siebie. Cieszyłam się, że znowu ze sobą rozmawiają i się dogadują, nie wiem jaki był powód, ale dobrze, że im się układa. Zastanawiałam się nad słowami Elfki. Gdyby Aikka nie przyszedł, zgodziłabym się i utraciła wszystkie wspomnienia, co oznaczałoby że przestałabym być sobą. Nie znałabym ojca, przyjaciół i nie miała nic poza mglistą wizją przyszłości. Dobrze jest pamiętać, niby to nic takiego, wydaje się to oczywiste a jednak tak wiele znaczy.
Ponieważ Aikka spędzał czas ze Stellą, a Króla i Królowej chyba nadal nie było to zdecydowałam się jeść kolację w pokoju. Luna przyniosła mi jedzenie i sama też zjadła ze mną.
-Jak Twój ojciec? -spytałam
-Król wrócił godzinę temu i zapowiedział, że jutro wygłosi oświadczenie dotyczące choroby i leczenia. Nie mam pojęcia co to oznacza, czy to dobra wiadomość czy nie. Muszę poczekać do jutra. Strasznie się denerwuję.
-Nie martw się, jutro się wszystko wyjaśni. Mam przeczucie, że będą to dobre wieści.
-Oby.