.

.

czwartek, 25 kwietnia 2013

2.Sekrety


Po chwili odsunęliśmy się od siebie. Czułam ciepło na całym ciele, jakbym odzyskała coś co straciłam.
-Witaj Molly... -uśmiechnął się gdy do mnie mówił, tak tęskniłam za tym uśmiechem.
-Jordan, jak to możliwe że tutaj jesteś? I wyglądasz normalnie, jak długo zostaniesz? Czy wszystko w porządku? Martwiłam się o Ciebie, nie odzywałeś się.
-Zaraz wszystko Ci opowiem, ale może w innym miejscu.
-Tak jasne, niedaleko mojej szkoły jest ławka, chodź.
Nie wiedzieć kiedy złapałam go za rękę i razem poszliśmy w kierunku szkoły, usiedliśmy na ławce.
-Więc, jestem tu ponieważ chciałem Cię zobaczyć, stęskniłem się za Tobą, zostanę najdłużej jak będę mógł, i tak wszystko w porządku. -nie wiem dlaczego ale odniosłam wrażenie że był zmartwiony gdy to wszystko mówił, czyżby było coś czego nie chce mi powiedzieć.
-A co u Ciebie Molly?
-Wszystko dobrze, mieszkam z ojcem, chodzę do szkoły, moje życie się zmieniło po wyścigach. Bardzo tęskniłam za Tobą. -nie rozumiałam jego reakcji, nie wydaje się szczęśliwy z powodu naszego spotkania.
Spytałam jeszcze raz czy wszystko dobrze, zapewnił mnie że jego wizyta jest spowodowana tęsknotą za mną i że nic złego się nie stało. Nie uwierzyłam mu, ale nie męczyłam go tym więcej, wiem że jeśli nie chce to nic mi nie powie. Na zajęcia już nie wróciłam, i tak nie mogłabym się skupić na nauce. Więc poszliśmy do mojego domu, po 30 minutach byliśmy na miejscu. Pomimo moich prób nawiązania rozmowy Jordan zbywał mnie krótkimi odpowiedziami, z jakiegoś powodu nie chce ze mną rozmawiać, ale o co chodzi?
Drzwi od domu nie były zamknięte na klucz, więc mój ojciec wrócił wcześniej, weszliśmy do środka. Położyłam torbę na stoliku, poszliśmy w stronę salonu. Stanęłam w drzwiach, w salonie zobaczyłam ojca z Rickiem, rozmawiali o czymś, byli tym bardzo poruszeni. Zobaczyli że stoję w progu z Jordanem i zaprzestali rozmowy.
-Hej, myszko. Widzę że przyprowadziłaś niespodziankę. -to oczywiście Rick.
-Wiedziałeś? -byłam w szoku, czy tylko ja nic nie wiedziałam, mój ojciec też nie wydawał się zaskoczony.
-To była niespodzianka, wiem że byłaś smutna bo nie widziałaś długo Jordana, wczoraj się dowiedziałem że nas odwiedzi -odpowiedział Don.
Wyczuwałam dziwną atmosferę, ale nie przejmowałam się tym, bo byłam szczęśliwa że są to ludzie na których mi zależy. Miło spędziliśmy czas, zjedliśmy we czwórkę obiado-kolację, długo wspominaliśmy, śmialiśmy się. O 21 Rick wyszedł, a my byliśmy zmęczeni dzisiejszym dniem, więc postanowiliśmy się wcześniej położyć. Jordan zajął pokój gościnny, Don poszedł do swojego. Pół godziny później zasnęłam. Ale obudziłam się o 3 nad ranem, chciało mi się pić. Zeszłam na dół do kuchni, stanęłam w połowie schodów gdy zobaczyłam że światło się pali w salonie.
Czyżbyśmy zapomnieli zgasić? Nie to nie możliwe. Cichutko podeszłam do drzwi, i wtedy usłyszałam ich głosy. Jordan rozmawia z moim ojcem, ale dlaczego o takiej godzinie? Co oni ukrywają przede mną? Muszę wiedzieć. Podeszłam najbliżej jak się dało żeby pozostać niezauważoną a jednocześnie wszystko słyszeć. Stanęłam tuż obok stolika na którym stał wazon.
-Wie pan po co przybyłem... Muszę zapobiec temu co się stanie. -głos Jordana był pełny troski.
-To co zobaczyłeś, nie wydarzy się. -mój ojciec był bardzo pewny swoich słów.
-Jedną z mocy awatara jest możliwość ujrzenia przyszłości. I jestem pewien tego co zobaczyłem w przyszłości Molly. Na ziemi nie różnię się niczym od innych ludzi ale tylko ja mogę zapobiec temu co się stanie.
------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Ponieważ mam wrażenie że nikt tego nie czyta to następna notka będzie dopiero kiedy zaczną pojawiać się komentarze. Więc KOMENTUJCIE......

piątek, 19 kwietnia 2013

1.Powrót


...Miesiąc wcześniej...
-Ewo wstawaj, spóźnisz się do szkoły. - to oczywiście głos mojego ojca.
Zawsze wstaje na ostatnią chwilę, dlatego tak go to złości. Szybko wstałam z łóżka, ubrałam się, zabrałam torbę do szkoły i zeszłam na dół po schodach. Na piętrze są 3 pokoje, mój, naprzeciwko mojego ojca a na końcu korytarza pokój gościnny, na dole jest kuchnia połączona z jadalnią i salon. Don już czekał ze śniadaniem- naleśniki, na początku jak je smażył były ohydne ale za każdym razem były coraz lepsze.
-Pośpiesz się bo się spóźnisz, jak chcesz żebym Cię odwiózł to musimy wyjść najpóźniej za 10 minut. -gdy to mówił nalewał gorącą wodę do kubka z kawą dla siebie i do kubka z herbatą dla mnie.
-Nie martw się, zdążymy.
Szybko zabrałam się za jedzenie, naleśniki były wyjątkowo smaczne, puszyste w środku i chrupiące z zewnątrz, z dżemem truskawkowym i popiłam herbatą. Byliśmy gotowi do drogi. Weszliśmy do auta, i ruszyliśmy w stronę mojej szkoły.
-Czemu jesteś taka zamyślona? -spytał Don.
-Myślałam ostatnio dużo o wydarzeniach z Obanu.
-Wiem co masz na myśli, dzisiaj mija trzeci rok odkąd wróciliśmy.
-Tak, to także kolejna rocznica dnia kiedy Jordan się poświęcił dla wszystkich i został awatarem na 10 000 lat, przez co już nigdy nie będzie mieć normalnego życia.
-Wiem że Cię to dręczy ale on sam podjął decyzję, jestem pewien że jest szczęśliwy.
-Skąd wiesz? Nie mieliśmy z nim kontaktu, nie odzywa się, nie mam pojęcia co się z nim dzieje. Po prostu tęsknię za nim... i za Aikką też.
Dojechaliśmy na miejsce, wysiadłam z auta, pomachałam ojcu i ruszyłam w kierunku szkoły, gdy byłam przy wejściu zaczepił mnie Chris.
Chris to mój przyjaciel, poznałam go po powrocie na ziemię, chodzimy razem do jednej klasy, jak wszyscy nic nie wie o mojej wyprawie i wyścigach, to tajemnica państwowa. Chris jest najlepszym uczniem w klasie i często daje mi korki. Wszystkie dziewczyny uważają go za największego przystojniaka w szkole i dziwią mi się że go nie podrywam. Ale dla mnie to zwykły przyjaciel.
-Cześć Ewa. Przygotowana na sprawdzian?
-Hej, nawet mi nie przypominaj, uczyłam się ale i tak nic z tego nie rozumiem.
-Jakoś to będzie, jak zawsze. Wierzę w Ciebie. -uwielbiam go za ten optymizm, ale się myli, nic nie umiem.
-Zobaczymy, chodź bo się spóźnimy.
Doszliśmy do sali lekcyjnej równo z dzwonkiem, sala była otwarta, wszyscy uczniowie już czekali w ławkach. My też zajęliśmy swoje miejsca, nauczyciel rozdał sprawdziany. Pytania nie były trudne jak ktoś rozumiał temat, na kilka udało mi się odpowiedzieć, chyba dobrze. Sprawdzian minął szybko, zadzwonił dzwonek. Można było po minach uczniów zorientować się jak im poszło, większość miała ponure miny więc im nie poszło, Chris jak zwykle był uśmiechnięty.
-I jak? -zapytał
-Jakoś, chyba na kilka pytań odpowiedziałam dobrze.
-Widzisz, na pewno zaliczysz. Muszę na chwilę iść do biblioteki, idziesz ze mną?
-Nie, wyjdę na chwilę na świeże powietrze, zobaczymy się na następnej lekcji.
Wyszłam na dwór, było ciepło i świeciło słońce, ruszyłam przed siebie. Wszystkie przerwy są 20-minutowe więc można sobie pozwolić na spacer. Nie wiedzieć kiedy doszłam do zaułka którego wszyscy omijali szerokim łukiem, nie bez powodu, bo to melina pijaków i złodziei. W dzień zazwyczaj nikogo tam nie ma. Ale dziś usłyszałam dziwny hałas, nie wiem dlaczego ale coś mnie pchnęło żeby tam iść i to sprawdzić. To takie uczucie któremu nie można się oprzeć. Weszłam w te ciemne uliczki, bloki były pomazane graffiti, a na ziemi walało się kilka butelek po alkoholu i mnóstwo niedopałków papierosów. Nagle usłyszałam coś, czyjś oddech, ktoś był tuż za mną. Przestraszyłam się, szybko chwyciłam butelkę, zamachnęłam się, odwróciłam do przeciwnika, i już miałam go uderzyć gdy on zwinnie złapał mnie za rękę zanim zdążyłam to zrobić. Spojrzałam na niego, nie mogłam uwierzyć w to co widzę, znałam doskonale tę twarz. Uśmiechnęłam się, on puścił moją rękę, a ja wypuściłam butelkę z ręki i rzuciłam się na szyję komuś kogo jeszcze chwilę temu chciałam znokautować przez uderzenie butelką. Objął mnie w pasie, byłam taka szczęśliwa, znowu móc czuć jego zapach i być blisko, tak bardzo za tym tęskniłam.
------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Więc mamy pierwszą notkę, mam nadzieję że ktoś ją przeczyta. Zachęcam do zapoznania się z Prologiem i notką WAŻNE. Proszę o komentarze.

poniedziałek, 15 kwietnia 2013

Prolog


Już ponad 3 lata minęły od wyścigów na Obanie. Wiele się zmieniło od tamtego czasu. Teraz mam 18 lat. Jordan został awatarem i został na Obanie, Aikka wrócił do siebie bo w końcu jest księciem, ja zamieszkałam z ojcem na ziemi. Don Wei- mój ojciec, nadal pracuje jako manager. Często widujemy też Ricka, który został pełnoetatowym trenerem przyszłych mistrzów i pracuje z moim ojcem. Współpracują też z zakładem Miguela, gdzie pracują Stan i Koji. Przez te 3 lata wiodłam spokojne życie, ale to się zmieniło.
                                                                  ***
-Jordan!!! -krzyknęłam
Podbiegłam do niego, był nieprzytomny. Miał ogromne obrażenia, siniaki, rany otwarte, połamane żebra. Nie otwierał oczu i nie ruszał się.
-Tylko nie to błagam Jordan nie umieraj, nie możesz. Zostań ze mną.
Płakałam nie mogłam zaakceptować tego co się stało. To nie może się tak skończyć.
Crog który strzelał upadł na ziemię, umarł od śmiertelnych ran.
Gładziłam Jordana po twarzy, próbowałam sobie wmówić że wszystko będzie dobrze, ale sama w to nie wierzyłam. Tak bardzo chcę zobaczyć jak otwiera oczy i wszystko jest dobrze. Musi być.
-Obudź się!!!

niedziela, 14 kwietnia 2013

WAŻNE!!!

Witam.
Wiem że minęło dużo czasu odkąd "Oban Star Racers" zeszło z anteny, ale mimo wszystko mam nadzieję że nadal są fani tego serialu. Ostatnio sporo myślałam o tym serialu, obejrzałam go kolejny raz i postanowiłam napisać tego bloga. Już kiedyś prowadziłam bloga o tym serialu z dalszymi przygodami Molly i Aikki ale teraz będzie zupełnie inny. Mam nadzieję że się spodoba.
Zanim pojawi się pierwsza notka chcę podać kilka ważnych informacji:
1. Będę się starać pisać raz w tygodniu.
2. Duża liczba komentarzy przyśpiesza pojawienie się kolejnej notki.
3. Opowiadania będą pisane w 1 osobie l.poj. z punktu widzenia Molly/Ewy.
4. Wszystkie wydarzenia są fikcją.
5. Wydarzenia dzieją się po serialu "Oban Star Racers"
6. Wszystkie notki są mojego autorstwa, bardzo proszę nie kopiować mojej pracy.

Już jutro prolog...