Zaczęli mówić coś ciszej, nic nie
słyszę. Muszę podejść bliżej. O nie! Uderzyłam w stolik, wazon
spadł na ziemię, wydając donośny odgłos tłuczonego szkła.
Jordan stanął w progu, zobaczył mnie, po jego minie wnioskowałam
że nie spodziewał się tam mnie, i był zły.
-Co ty tu robisz Molly? -zapytał.
-Ja? Zachciało mi się pić, przyszłam
po wodę.
-Kuchnia jest tam -wskazał
pomieszczenie na drugim krańcu domu.
-Wiem, ja tylko....... nieważne. A co
wy tu robicie o 3 nad ranem?
-Porozmawiamy rano Ewo, idź już po to
picie i do łóżka. Przypominam Ci że masz dzisiaj szkołę, chyba
chcesz się choć trochę wyspać. My też idziemy spać. -uciął
rozmowę mój ojciec.
-Dobrze.
Poszłam do kuchni, napiłam się i
wróciłam do łóżka. Nie mogłam zasnąć, tyle pytań kłębiło
się w mojej głowie. O czym rozmawiali? Co Jordan miał na myśli
mówiąc o mojej przyszłości? Dlaczego skłoniło go to do
przybycia tu? I czemu nie chcą mi nic powiedzieć? Muszę się tego
dowiedzieć. O dziwo udało mi się zasnąć. Obudził mnie budzik o
7. Zajęcia zaczynają się o 8:30, więc miałam czas. Nadal
dręczyły mnie pytania, może dostanę odpowiedź chociaż na kilka
już teraz, przy śniadaniu. Szybko się wyszykowałam i byłam już
gotowa na szczerą rozmowę. Zeszłam na dół, ale nie poczułam jak
zawsze zapachu naleśników. Zobaczyłam leżącą na stolę kartkę:
Ewo,
Miałem do załatwienia ważną sprawę,
Jordan pojechał ze mną. Zrobiłem Ci kanapki. Do szkoły możesz
pojechać skuterem, stoi w garażu. Wrócimy po 12.
Kocham Cię,
Tata.
Jasne dzięki temu niczego się nie
dowiem. Ciekawe co oni razem robią? Pewnie ma to coś wspólnego z
ich nocną rozmową. Zjadłam śniadanie, ale nie chcę iść do
szkoły, wolę się czegoś dowiedzieć. Poszłam na górę, weszłam
do pokoju gościnnego który był teraz zamieszkiwany przez Jordana.
Nie było w nim wiele rzeczy. Na łóżku leżała jakaś koszulka i
latarka. Przeszukałam szuflady, nie było tam nic co mogłoby
wskazywać na powód wizyty i ich rozmowy. Nie chciałam już więcej
tam grzebać, już i tak źle się z tym czuję. W końcu to mój
przyjaciel a ja przeszukuję jego rzeczy jakby był przestępcą.
Muszę z nim po prostu porozmawiać.
Zadzwonił do mnie Chris. Martwi się
moją wczorajszą nieobecnością i tym że dziś też mnie nie ma.
Uspokoiłam go mówiąc że trochę źle się czuję. Za dużo czasu
zajęłoby opowiedzenie mu tego wszystkiego, poza tym nie mógł znać
prawdy.
Szybko czas minął, nim się
spostrzegłam była 12, usłyszałam przekręcanie klucza w zamku.
Poszłam do drzwi, wrócili, Jordan i mój ojciec.
-Nie powinnaś być w szkole?
-Cześć tato. Czekałam na was, muszę
wiedzieć o czym rozmawialiście.
-Wspominaliśmy dawne czasy. Długo się
nie widzieliśmy. I opowiadałem Jordanowi jak się później ułożyło
nasze życie, po powrocie na ziemię.
-Nieprawda, słyszałam że
rozmawialiście o mnie. Coś o mojej przyszłości.
-Byłaś śpiąca, wydawało Ci się.
Może śniłaś na jawie. To się zdarza z przemęczenia. -powiedział
Jordan, nawet on mnie okłamuje.
-Wiem co słyszałam, powiedz mi
prawdę. Proszę. Jordan..... Tato..... Powiedzcie coś.
-Molly, nie masz się o co martwić,
wszystko jest dobrze. Nie denerwuj się.
-Jordan nie mów do mnie jak do
dziecka. I jak mam się nie denerwować skoro wiem że mnie
okłamujecie?
-Córeczko, zaufaj nam. Nic się nie
dzieje. Obiecuję że powiem Ci jeśli coś będzie nie tak.
-Powiedz prawdę. -nie chciałam
odpuścić.
-Mówię prawdę, jestem twoim ojcem i
nie zrobię czegoś co by Cię zraniło.
Nie miałam szans. Teraz dam spokój
ale dowiem się prawdy. O 14 zjedliśmy wspólny obiad, w milczeniu.
Potem stwierdziłam że nie mogę już znieść tej ciszy, więc
wyszłam.
Szłam sama, bez żadnego celu. Po
prostu przed siebie. Gdy nagle usłyszałam znajomy głos.
-Ewa, czekaj. -to Chris mnie wołał.
Dogonił mnie i poszliśmy razem przed
siebie.
-Więc już lepiej się czujesz?
-Tak, dzięki. A jak zajęcia?
-Nic ciekawego, potem pożyczę Ci
notatki. Ale widzę że jednak coś jest nie tak. Wyglądasz na
smutną, co się stało? Mogę jakoś pomóc?
-To nic takiego... tylko trochę
posprzeczałam się z ojcem.
-To normalne, każdy się czasem kłóci
z rodzicami. Dziwne byłoby gdybyście się nie kłócili. Gdy
ludziom na sobie zależy to się czasem kłócą. Tylko Ci których
nic nie obchodzi się nie kłócą, bo nie mają o co.
-Masz rację, ale to nie takie proste.
-Wszystko się ułoży, trzeba myśleć
pozytywnie. -gdy to mówił spadły pierwsze krople deszczu.
Po kilku sekundach lunęło jak z
cebra. Nie było w okolicy żadnego sklepu ani altany. Chris chwycił
mnie za rękę i pobiegliśmy się schować przed deszczem pod
drzewo. Zrobiło się chłodno, i jestem cała mokra. Chris zdjął
bluzę i założył ją mnie.
-Dzięki.
-Nie ma za co. -gdy to powiedział
pochylił się nade mną i złożył bardzo delikatny pocałunek na
moich ustach.
---------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Bardzo mnie cieszy że ktoś jednak skomentował poprzednią notkę, mam nadzieję że komentarzy będzie coraz więcej.
---------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Bardzo mnie cieszy że ktoś jednak skomentował poprzednią notkę, mam nadzieję że komentarzy będzie coraz więcej.
O wow, aktywny opek o Obanie! Ale jaja! To super dziewczyno:)
OdpowiedzUsuńZapraszam na mojego starego bloga, zaczyna się reaktywacja
zapraszam http://new-world-oban.mylog.pl/
Wpadaj i powiadamiaj mnie o newsach, coś się ruszyło w tym temacie nareszcie.
Buziaki :*:*:*
Jesteś niesamowita! Jestem pewna, że Twoja koncepcja 2 części Obana miałaby pełne prawo istnienia, gdybyś umiała się skontaktować z autorami i producentami. ~ Rita
OdpowiedzUsuń