.

.

środa, 25 września 2013

9.Plan

-Wiem jak Ci pomóc, jak zmienić Twoje przeznaczenie.
-Jak?
-Rozmawiałem z Aikką. Zgodził się żebyś zamieszkała w jego pałacu jako jego gość. A Ty będziesz bezpieczna.
-Mam zamieszkać u Aikki? -takiego obrotu sprawy się nie spodziewałam.
-Tylko do czasu, jak nie spełni się przepowiednia to wrócisz na Ziemię.
-A Ty?
-Ja wrócę na Obana, i tak już za dużo wolnego wziąłem. Ktoś musi być Awatarem, ale będę kontrolować sytuację.
-Co będzie z nami?
-Będzie tak jak zechcesz. Wiem że zawsze........lubiłaś księcia. Sama zdecydujesz. Moje uczucia się nie zmieniły i nie zmienią. Ale wiem że jest to trudne bo jestem Awatarem i mam swoje obowiązki z których nie mogę zrezygnować. Rozmawiałem już z Twoim ojcem jak byłaś na zajęciach, zgodził się na Twoją podróż.
-Jak się tam dostanę?
-Widziałem się ze Stanem i Kojim zgodzili się przygotować transport dla Ciebie.
-Czemu nie powiedziałeś że wyjeżdżasz? Nie pożegnałeś się...
-Chciałem, czekałem na Ciebie pamiętasz? Powiedziałaś że nie chcesz ze mną rozmawiać.
-Tak, przepraszam.
Wróciliśmy do domu. Spakowałam swoje rzeczy i wieczorem byłam gotowa, ale postanowiłam polecieć jutro z samego rana. Poszłam jeszcze do pokoju Jordana, zapukałam do drzwi, gdy usłyszałam zaproszenie, weszłam. Jordan siedział przy stoliku. Na mój widok wstał i zbliżył się do mnie. Złapał mnie za rękę, spojrzał w oczy, pochylił się i pocałował mnie. Spodziewałam się namiętnego pocałunku w usta, a zamiast tego pocałował mnie w policzek.
-Co się dzieje? -spytałam, zdziwił mnie jego dystans.
-Nie chcę żebyś czuła że masz jakieś zobowiązania wobec mnie.
-Co to znaczy?
-Molly, wiem że Aikka nigdy nie był Ci obojętny. A teraz znowu go zobaczysz. Chcę żebyś dokonała wyboru nie kierując się moimi uczuciami lecz swoimi.
-Ja już wybrałam. Ciebie.
-Wszystko się zmieni jak znowu go zobaczysz. Nie masz żadnych zobowiązań wobec mnie, pamiętaj o tym.
-O czym Ty mówisz? Zwariowałeś? Ja Cię kocham.
-Wiem, ale to nie znaczy że nic nie czujesz do księcia. Nie chcę się znowu kłócić. Nie rozmawiajmy już o tym.
Zgodziłam się, nie chcę się z nim kłócić. Zaczęłam kierować się w stronę drzwi, Jordan poszedł za mną. Otworzyłam drzwi ale zanim wyszłam, pocałowałam go w usta. Spojrzałam mu w oczy, zmierzwiłam mu ręką włosy i uśmiechnęłam się. Jestem pewna że nic nie zmieni moich uczuć, a spotkanie z Aikką to tylko przyjacielska wizyta, długo go nie widziałam. Ciekawe co się u niego działo przez te 3 lata? Wyszłam i poszłam do siebie, musiałam się wyspać. Jutro czeka mnie długa droga.

środa, 18 września 2013

8.Nieporozumienie

Nie zdążyłam daleko odbiec bo Jordan mnie dogonił. Złapał mnie, próbowałam się wyrwać ale mnie nie puszczał.
-Puszczaj mnie! Nie chcę Cię widzieć, ani z Tobą rozmawiać.
-Musimy porozmawiać. Molly, ja zrobię wszystko żeby Cię chronić, nawet wbrew twojej woli. Kocham Cię.
-Nie pomyślałeś o moich uczuciach? Co ja będę według Ciebie czuła wiedząc że umarłeś za mnie? Jak będę miała z tym żyć?
-Wiem że teraz uważasz że nie dasz rady ale jesteś silniejsza niż myślisz.
-Nieprawda. Zostaw mnie, chcę być sama.
-Dobrze, ale nie rób nic głupiego.
Kiwnęłam głową na zgodę, puścił mnie. Ze łzami w oczach odeszłam. Wiatr po chwili osuszył moje łzy. Szłam przed siebie, nie wiedziałam co zrobić z tym problemem, ale mogłam rozwiązać inny- problem z Chrisem. Poszłam w kierunku jego domu, zapukałam do drzwi, w progu stanął Chris, wpuścił mnie do środka i zaprowadził do salonu. Chciałam mieć to szybko z głowy, więc zaczęłam rozmowę.
-Więc miałam wczoraj ciekawe spotkanie z Alieną. Powiedz skąd ona wie o naszym pocałunku?
-Wybacz mi, ale kiedy mnie odrzuciłaś i wracałem do domu, spotkałem ją. Widziała że jestem przybity więc zaprosiła mnie do siebie, nie wiem kiedy jej to powiedziałem. Nie miałem zamiaru ale ona już taka jest, zawsze dostaje to czego chce. Chciała informacji i dostała. Przepraszam.
-Trudno, stało się. Chciałam jeszcze z Tobą porozmawiać właśnie o tym. Więc gdy mnie pocałowałeś powiedziałam że nie wiem co do Ciebie czuję. Teraz mogę Ci szczerze powiedzieć że jesteś moim przyjacielem i chcę żeby tak zostało. Przykro mi. Zapomnijmy o tamtym pocałunku.
-Niestety ale spodziewałem się tego. Powiedz czy poznałaś kogoś innego?
-Nie, ale jest ktoś w moim życiu. Niedawno odwiedził mnie stary znajomy, uświadomiłam sobie że to jego kocham. Mam nadzieję że się nie gniewasz.
-Nie gniewam się, serce nie sługa. Mam nadzieję że będziesz z nim szczęśliwa.
-Ja też, i mam nadzieję że Ty też znajdziesz szczęście. Późno się zrobiło, pójdę już. Do zobaczenia.
-Do zobaczenia.
Gdy wróciłam do domu było późno, ale Jordan czekał w jadalni jakby myślał że chcę jeszcze rozmawiać.
-Nie mam siły na rozmowę z Tobą. Chcę iść tylko do łóżka.
Nie czekając na odpowiedź weszłam po schodach i zamknęłam się w pokoju. Poszłam spać. Niestety ale musiałam wcześnie wstać do szkoły, o 7 byłam już na nogach. Wyszykowałam się i zeszłam na dół. W kuchni był tylko mój tata. Całe szczęście, bo nie musiałam gadać z Jordanem. To była ostania rzecz jakiej chciałam.
-Cześć tato.
-Cześć córeczko. Co się wydarzyło wczoraj między Tobą a Jordanem? Pytam bo Jordan spakował swoje rzeczy.
-Wyjechał?
Tego się nie spodziewałam, najpierw zapewnia o swojej miłości. Nie chce odejść, a teraz tak nagle zniknął. Chyba nigdy nie zrozumiem mężczyzn.
-Zabrał swoje rzeczy, więc chyba tak. Wszystko w porządku?
-Tak, jasne. Czy Jordan coś Ci mówił?
-Nie, jak wstałem już go nie było.
Po śniadaniu tata zawiózł mnie do szkoły. Zajęcia minęły spokojnie, nawet Aliena się nie czepiała. Wróciłam do domu na piechotę, pierwszą rzeczą jaką zrobiłam było sprawdzenie pokoju gościnnego. Pusto, zabrał wszystkie swoje rzeczy, pokój wygląda tak jakby go w ogóle nie było. Tego właśnie chciałam, żeby odszedł i nie poświęcał znowu wszystkiego dla mnie. Teraz gdy go nie ma czuję jakby wyrwano mi serce, mogę myśleć tylko o nim. Czy jeszcze go kiedyś zobaczę?
Następny tydzień minął normalnie -dom, szkoła, lekcje itp. bez Jordana. Ale dokładnie tydzień po jego zniknięciu czyli w poniedziałek gdy wychodziłam ze szkoły zobaczyłam go. Przed szkołą stał Jordan, jak gdyby nic się nie stało. Gdy mnie zobaczył uśmiechnął się, chciałam mu się rzucić w ramiona ale byłam zła, nie za to że wyjechał bo sama tego chciałam ale za to że się nie pożegnał. Podeszłam do niego.
-Co ty tu robisz? -spytałam.
-Molly, cieszę się że Cię widzę. Tęskniłem za Tobą.
-Gdzie byłeś?
-Załatwiałem ważne sprawy, związane z Tobą.
-A konkretnie?
-Wiem jak Ci pomóc, jak zmienić Twoje przeznaczenie.
-Jak?

środa, 11 września 2013

7.Prawda

-Mam tego dosyć, nie wyjdę bez odpowiedzi.
-Molly, umawialiśmy się.
-Nie, to ty to ustaliłeś.
Cisza.
-Pamiętasz jak na Obanie zanim zostałeś Awatarem powiedziałeś że mnie kochasz?
-Tak, a ty nie odpowiedziałaś.
Pierwszy raz wypłynął ten temat. Przez cały jego pobyt unikałam tego tematu jak ognia. Nie wiem czemu poruszyłam to.
-Wiem, ale jeśli to prawda to powiedz mi. Czemu tu jesteś?
Jordan spuścił głowę. Długa cisza. W końcu popatrzył na mnie, wziął głęboki oddech.
-Twojemu życiu zagraża niebezpieczeństwo. Zobaczyłem twoją przyszłość w której zostajesz zamordowana przez Croga.
-Co? Skąd się wziął Crog?
-Nie mam pojęcia, nie widziałem inwazji, tylko jeden Crog który chce Cię zabić. To się wydarzy za niecałe trzy tygodnie. Ale nie wiem gdzie. Obraz miejsca w którym to się wydarzy był zamazany, niewyraźny, nie dało się nic szczególnego wyłapać. Więc to może się zdarzyć w każdym miejscu.
-Po co przyleciałeś?
-Chcę to zmienić. Nie pozwolę żeby coś Ci się stało, zamierzam Cię ochronić.
-Jak?
-Może i nie wiem gdzie to się wydarzy ale gdy będę blisko Ciebie to osłonię Cię.
-Ale co się wtedy stanie? Co będzie z Tobą?
-Na ziemi nie mam mocy Awatara, jestem zwykłym człowiekiem.
-Co to znaczy? -zapytałam, ale czułam że znam odpowiedź na to pytanie.
-To znaczy że jestem śmiertelny.
-Chcesz oddać życie? Za mnie? Nie pozwalam Ci. Nigdy nie zgodzę się na twoją ofiarę. Już raz się poświęciłeś gdy zostałeś Awatarem choć wcale tego nie chciałeś.
-Taka jest przyszłość, a ja nigdy nie pozwolę żeby Ci się coś stało bo Cię kocham.
-Nie nie zgadzam się. Nigdy. Wyjedź stąd! Odejdź! Nie chcę żebyś tu był!
Dostałam ataku histerii, krzyczałam na niego, płakałam. Podszedł do mnie i przytulił mnie. Siedzieliśmy tak na podłodze, wtuleni w siebie, płakałam na jego koszulkę. Wsłuchiwałam się w bicie jego serca, te odgłosy powoli uspokajały mnie. Po kilku minutach przestałam płakać, uspokoiłam się. Wtedy Jordan ostrożnie, delikatnie odsunął mnie, ale tylko na taką odległość żeby spojrzeć mi w oczy.
-Dlaczego tak zareagowałaś? Wiem że się przyjaźnimy, ale powiem szczerze że nie spodziewałem się aż tak emocjonalnej reakcji.
-Bo......
Wtedy to sobie uświadomiłam. Jedyna odpowiedź o jakiej pomyślałam. Jak mogłam nie widzieć tego wcześniej. Tęskniłam za nim, ale nie tylko wtedy gdy byliśmy rozdzieleni galaktyką. Myślałam o nim nawet jak tu był, tęskniłam za każdą chwilą gdy nie było go blisko mnie. Gdy z nim jestem ogarnia mnie uczucie ciepła, wiem że jestem całkowicie bezpieczna. W jego ramionach czuję się najlepiej, a jak mnie dotyka czuję jak przechodzą mnie dreszcze, jakby przechodził po mnie prąd. Jak wrócił to pomimo tego że nie mówił mi prawdy nasza więź się tylko umocniła. Nie wyobrażam już sobie życia bez niego. Jeśli on odejdzie to nie przeżyję tego. Gdy był moim partnerem w wyścigach miałam zaledwie 15 lat, nie wiedziałam jak wygląda miłość. Byłam za młoda na to uczucie i nie byłam na nie gotowa. Teraz już wiem. To on. On jest tym którego kocham. Wolę sama umrzeć niż patrzeć na jego śmierć. Kocham Go.
-Bo Cię kocham.
Jordan był zaskoczony po moim wyznaniu. Patrzył się na mnie, po chwili uśmiechnął się. Nigdy nie widziałam go aż tak szczęśliwego. Pocałowaliśmy się długo i namiętnie. Nigdy nie odczuwałam czegoś takiego. Czułam się jakby cały świat przestał istnieć a zostaliśmy tylko my. Po całym moim ciele rozszedł się dreszcz. Szczęście to za mało żeby opisać to co czuję. Nigdy nie czułam czegoś tak silnego i tak wszechogarniającego. Po tej dłuższej chwili, odsunęliśmy się od siebie. Spojrzeliśmy sobie w oczy.
-Nie pozwolę Ci się dla mnie poświęcić. Nie zgadzam się. -odezwałam się jako pierwsza.
-Molly, nie możesz kontrolować tego co zrobię. Już postanowiłem. Jestem pewny że zobaczyłem twoją przyszłość tylko z jednego powodu: żeby Ci pomóc. Żeby Cię uratować.
-A może dlatego żebyś się tylko przygotował na to co nieuchronne. Proszę Cię, nie rób tego, nie przeżyję twojej śmierci.
-Teraz jestem na nią gotowy bardziej niż kiedykolwiek, bo dałaś mi szczęście o którym zawsze marzyłem.
-Co mam zrobić żebyś odpuścił?
-Nic, nie odejdę. I będę Cię chronić to końca.
Teraz się wkurzyłam. Jak mam do niego mówić? Nie chcę żeby znowu poświęcał coś dla mnie. Już zrezygnował z normalnego życia na ziemi. A teraz chce oddać życie. Nie dopuszczę do tego.
-Ty idioto! -krzycząc to prosto mu w twarz, odepchnęłam go najmocniej jak mogłam.
-Molly, o co Ci chodzi?
-Chcę żebyś odszedł! Nie pozwolę na Twoją śmierć! Jeśli nie odejdziesz, znienawidzę Cię! Nie będę patrzeć jak umierasz!
Jordan próbował mnie uspokoić, bezskutecznie. Gdy chciał mnie dotknąć, natychmiast go odpychałam. Wybiegłam z jego pokoju, zbiegłam po schodach i uciekłam na dwór. 
------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Te notki to dopiero początek i zapewniam że będą pojawiać się nowe postacie, Aikka też niedługo się pojawi (myślę że ok.10 notki) 

poniedziałek, 2 września 2013

6.Zazdrość cz.2

Jordan spojrzał na mnie jakby szukał odpowiedzi na oskarżenie które na mnie padło. Nic nie odpowiedziałam, za to Aliena kontynuowała swoje gierki.
-Więc Jordan, jesteś taki silny i przystojny. A ja potrzebuje właśnie kogoś takiego. Widzisz ostatnio postanowiłam się wyprowadzić i potrzebuję kogoś takiego, kto by mi pomógł. A ty wyglądasz na faceta który nie boi się pracy. W zamian za pomoc mogę przyrządzić Ci pyszny obiad. Więc co ty na to?
-Nie ma czasu, daj nam spokój i wynajmij ekipę przeprowadzkową a nie zadręczasz ludzi których nie znasz. -wtrąciłam się zanim Jordan mógł odpowiedzieć.
Co się ze mną dzieje ostatnio, z moimi uczuciami do niego? Nie mogłam znieść tego że Aliena go podrywała na moich oczach. Chyba jestem zazdrosna.
-O widzę że jednak masz pazurki, kto by pomyślał. Jordan jakbyś się jednak namyślił to mieszkam w tym domku. -powiedziała wskazując na swój dom.
Na pożegnanie podała rękę Jordanowi, i nie wiem kiedy ale zdążyła pocałować go jeszcze w policzek. Potem na szczęście poszła, ale ten pocałunek mnie zezłościł.
W drodze powrotnej nie odzywałam się byłam wściekła, Jordan pierwszy przerwał ciszę.
-Więc skoro Chris to tylko twój kolega to dlaczego się z nim całowałaś?
Wiedziałam że zada mi to pytanie, ale byłam zbyt zdenerwowana żeby prowadzić spokojną rozmowę.
-A dlaczego ty po kilku sekundach jak poznałeś tą lalę już pozwalasz się jej całować!? -byłam wściekła i zabrzmiało to chyba zbyt agresywnie, ale nie mogłam pohamować emocji.
-Molly, daj spokój. To był tylko niewinny pocałunek w policzek, zresztą i tak się go nie spodziewałem. Zaskoczyła mnie. Ale ty jeszcze wczoraj zapewniałaś mnie że Chris to tylko kolega. Więc jak to jest?
-Dobrze, przyznaję pocałował mnie gdy się ostatnio widzieliśmy. Ale to było dla mnie totalne zaskoczenie. Gdy tylko zorientowałam się co się dzieje to go odepchnęłam.
-Więc to nic dla Ciebie nie znaczyło?
-Nic, zapewniam Cię że jestem pewna. NIC nie czuję do Chrisa.
-W porządku. Wierzę Ci.
Zanim doszliśmy do domu musiałam wiedzieć coś jeszcze.
-Ale mam nadzieję że nie pójdziesz do Alieny?
-Nie martw się, nie pójdę. Swoją drogą to miłe że jesteś zazdrosna.
-Zazdrosna? Ja? Chyba Ci odbiło. Ja tylko znam ją. Ona nie jest dla Ciebie odpowiednia.
-Jasne. -uśmiechnął się. Rozgryzł mnie. Faktycznie byłam zazdrosna, ale nie chciałam mu się do tego przyznać.
Doszliśmy do domu. Reszta dnia przeminęła jak zawsze. Położyłam się do łóżka. Wczesnym rankiem coś mnie obudziło. Jakiś hałas na dole. Była 6 rano. Zeszłam po schodach. To byli Jordan z moim tatą. Znowu o czymś rozmawiali. Tym razem nie chciałam podsłuchiwać. Więcej z tego kłopotu niż pożytku. Podeszłam do lodówki i nalałam sobie wody. Nagle usłyszałam podniesiony głos mojego ojca.
-NIE, ONA NIE UMRZE!!! -tak mnie przeraził hałas który zrobił tata że upuściłam szklankę z wodą na podłogę.
Ale nie przejmowałam się tym, pozbieram później. Muszę wiedzieć czy to ukrywają przede mną, weszłam do salonu. Zauważyli moją obecność. Tym razem nie dam za wygraną, dowiem się wszystkiego.
-Jordan, o co chodzi? Czy dlatego przybyłeś? Coś mi zagraża?
Jordan podszedł do mnie, złapał mnie za ramiona i spojrzał mi w oczy.
-Molly proszę Cię. Zaufaj mi.
Wyszedł z salonu, poszedł na górę do pokoju który zajmował.
-Tato??? Co się tu dzieje?
Cisza. On nic nie powie. Poszłam na górę za Jordanem, weszłam bez pukania do pokoju. Stał przy oknie. Gdy weszłam skierował wzrok na mnie.
-Muszę wiedzieć. Już i tak słyszałam co najważniejsze. Coś zagraża mojemu życiu. Teraz błagam powiedz mi prawdę.
-Molly......
-Mam tego dosyć, nie wyjdę bez odpowiedzi.