Nie zdążyłam daleko odbiec bo Jordan
mnie dogonił. Złapał mnie, próbowałam się wyrwać ale mnie nie
puszczał.
-Puszczaj mnie! Nie chcę Cię widzieć,
ani z Tobą rozmawiać.
-Musimy porozmawiać. Molly, ja zrobię
wszystko żeby Cię chronić, nawet wbrew twojej woli. Kocham Cię.
-Nie pomyślałeś o moich uczuciach?
Co ja będę według Ciebie czuła wiedząc że umarłeś za mnie?
Jak będę miała z tym żyć?
-Wiem że teraz uważasz że nie dasz
rady ale jesteś silniejsza niż myślisz.
-Nieprawda. Zostaw mnie, chcę być
sama.
-Dobrze, ale nie rób nic głupiego.
Kiwnęłam głową na zgodę, puścił
mnie. Ze łzami w oczach odeszłam. Wiatr po chwili osuszył moje
łzy. Szłam przed siebie, nie wiedziałam co zrobić z tym
problemem, ale mogłam rozwiązać inny- problem z Chrisem. Poszłam
w kierunku jego domu, zapukałam do drzwi, w progu stanął Chris,
wpuścił mnie do środka i zaprowadził do salonu. Chciałam mieć
to szybko z głowy, więc zaczęłam rozmowę.
-Więc miałam wczoraj ciekawe
spotkanie z Alieną. Powiedz skąd ona wie o naszym pocałunku?
-Wybacz mi, ale kiedy mnie odrzuciłaś
i wracałem do domu, spotkałem ją. Widziała że jestem przybity
więc zaprosiła mnie do siebie, nie wiem kiedy jej to powiedziałem.
Nie miałem zamiaru ale ona już taka jest, zawsze dostaje to czego
chce. Chciała informacji i dostała. Przepraszam.
-Trudno, stało się. Chciałam jeszcze
z Tobą porozmawiać właśnie o tym. Więc gdy mnie pocałowałeś
powiedziałam że nie wiem co do Ciebie czuję. Teraz mogę Ci
szczerze powiedzieć że jesteś moim przyjacielem i chcę żeby tak
zostało. Przykro mi. Zapomnijmy o tamtym pocałunku.
-Niestety ale spodziewałem się tego.
Powiedz czy poznałaś kogoś innego?
-Nie, ale jest ktoś w moim życiu.
Niedawno odwiedził mnie stary znajomy, uświadomiłam sobie że to
jego kocham. Mam nadzieję że się nie gniewasz.
-Nie gniewam się, serce nie sługa.
Mam nadzieję że będziesz z nim szczęśliwa.
-Ja też, i mam nadzieję że Ty też
znajdziesz szczęście. Późno się zrobiło, pójdę już. Do
zobaczenia.
-Do zobaczenia.
Gdy wróciłam do domu było późno,
ale Jordan czekał w jadalni jakby myślał że chcę jeszcze
rozmawiać.
-Nie mam siły na rozmowę z Tobą.
Chcę iść tylko do łóżka.
Nie czekając na odpowiedź weszłam po
schodach i zamknęłam się w pokoju. Poszłam spać. Niestety ale
musiałam wcześnie wstać do szkoły, o 7 byłam już na nogach.
Wyszykowałam się i zeszłam na dół. W kuchni był tylko mój
tata. Całe szczęście, bo nie musiałam gadać z Jordanem. To była
ostania rzecz jakiej chciałam.
-Cześć tato.
-Cześć córeczko. Co się wydarzyło
wczoraj między Tobą a Jordanem? Pytam bo Jordan spakował swoje
rzeczy.
-Wyjechał?
Tego się nie spodziewałam, najpierw
zapewnia o swojej miłości. Nie chce odejść, a teraz tak nagle
zniknął. Chyba nigdy nie zrozumiem mężczyzn.
-Zabrał swoje rzeczy, więc chyba tak.
Wszystko w porządku?
-Tak, jasne. Czy Jordan coś Ci mówił?
-Nie, jak wstałem już go nie było.
Po śniadaniu tata zawiózł mnie do
szkoły. Zajęcia minęły spokojnie, nawet Aliena się nie czepiała.
Wróciłam do domu na piechotę, pierwszą rzeczą jaką zrobiłam
było sprawdzenie pokoju gościnnego. Pusto, zabrał wszystkie swoje
rzeczy, pokój wygląda tak jakby go w ogóle nie było. Tego właśnie
chciałam, żeby odszedł i nie poświęcał znowu wszystkiego dla
mnie. Teraz gdy go nie ma czuję jakby wyrwano mi serce, mogę myśleć
tylko o nim. Czy jeszcze go kiedyś zobaczę?
Następny tydzień minął normalnie
-dom, szkoła, lekcje itp. bez Jordana. Ale dokładnie tydzień po
jego zniknięciu czyli w poniedziałek gdy wychodziłam ze szkoły
zobaczyłam go. Przed szkołą stał Jordan, jak gdyby nic się nie
stało. Gdy mnie zobaczył uśmiechnął się, chciałam mu się
rzucić w ramiona ale byłam zła, nie za to że wyjechał bo sama
tego chciałam ale za to że się nie pożegnał. Podeszłam do
niego.
-Co ty tu robisz? -spytałam.
-Molly, cieszę się że Cię widzę.
Tęskniłem za Tobą.
-Gdzie byłeś?
-Załatwiałem ważne sprawy, związane
z Tobą.
-A konkretnie?
-Wiem jak Ci pomóc, jak zmienić Twoje
przeznaczenie.
-Jak?
No właśnie ... JAK?! haha :*
OdpowiedzUsuń