Następnego dnia po balu czułam się tak samo okropnie, w nocy
męczyły mnie koszmary, rzucałam się z boku na bok, więc byłam
jeszcze nie wyspana. Tak bardzo kocham Jordana, nie wyobrażam sobie
mojego życia bez niego. Nie mogę go znowu stracić, ale jak mam się
z nim skontaktować?
Cały dzień nie wychodziłam z pokoju, nawet na posiłki. Słyszałam
jak się dobijali do moich drzwi, chcieli ze mną porozmawiać ale
nie mam na to siły.
Co ja narobiłam, jak to się mogło stać?
-Jordan! Wiem że możesz mnie usłyszeć! Muszę z Tobą
porozmawiać! -krzyczałam z nadzieją że zaraz się pojawi, ale nic
takiego się nie stało.
Nie chciałam, gdybym mogła cofnąć czas wszystko byłoby inaczej.
Nasz związek i tak był trudny i niemożliwy, więc jednak szczęście
nie było nam dane. Los postanowił nas znowu rozdzielić i to z
mojej winy. Stella miała rację, ten związek nie miał szans na
powodzenie. Byliśmy skazani na porażkę, ale tak trudno mi się z
tym pogodzić. To ponad moje siły.
Tak bardzo bym chciała żeby Jordan się pojawił, przytulił mnie i
powiedział że mi wybacza i wszystko będzie dobrze. Łzy lały mi
się po policzkach, leżałam skulona pod kołdrą.
-Molly, otwórz proszę. To ja Stella.
Tylko jej tu brakowało, pewnie będzie mnie męczyć jak to
całowałam się z jej narzeczonym. Nie potrzebowałam żeby ktoś
jeszcze wciskał mi dodatkowe poczucie winy, bo miałam jej już w
nadmiarze.
-Odejdź, nie mam ochoty rozmawiać! Mam już wystarczające wyrzuty
sumienia! Więc daj mi spokój. -krzyknęłam przez zamknięte drzwi.
-Nie chcę się z Tobą kłócić tylko porozmawiać. Proszę otwórz
drzwi.
Coś mnie przekonało żeby jej uwierzyć więc wstałam i otworzyłam
drzwi. Stella weszła do środka, a ja z powrotem rzuciłam się na
łóżko i skuliłam pod kołdrą.
-Aikka wszystko mi powiedział. -zaczęła Stella
-Tak? I co chcesz się teraz na mnie wyżyć? Nie trudź się już
gorzej nie mogę się poczuć.
-Przyszłam żeby porozmawiać.
-Nie chcę z Tobą rozmawiać.
-W takim razie ja będę mówić. Wiem że na balu całowałaś się
z Aikką i że zobaczył to Jordan. Przyznaję byłam wściekła za
to co między wami zaszło, i strasznie pokłóciłam się z Aikką,
a Ciebie chciałam rozszarpać. Król się wściekł jak doniósł mu
o tym poddany, myślałam że zatłucze Aikkę przy wszystkich
podczas balu, ale Królowa trochę go uspokoiła. Król się postarał
żeby to się nie rozniosło ale Aikka został ukarany. Co Wy sobie
myśleliście!? Aikka jest księciem, kiedyś będzie królem i
poddani muszą darzyć go szacunkiem i mu ufać. A Ty przecież
kochasz Jordana, prawda?
-Oczywiście, że tak. -powiedziałam przez łzy
-To czemu?
-Nie wiem, naprawdę nie mam pojęcia jak to się stało i dlaczego.
-Pamiętaj że uniknęłaś kary tylko dlatego że jesteś
przyjaciółką tego królestwa i zawdzięczamy Ci uwolnienie od
Crogów. Ale Król wyraził się jasno, jeśli to się jeszcze raz
powtórzy to też Cię ukarze.
-Rozumiem. A powiedz mi jeszcze jak ukarali Aikkę?
Stella spojrzała na mnie ze smutnym wyrazem twarzy.
-Wczoraj został wtrącony do więzienia, spędzi w lochach parę
dni. Tam są nieciekawe warunki, szczególnie jak ktoś jest
przyzwyczajony do luksusu.
-Jak długo tam będzie?
-Tak długo, aż Królowi przejdzie złość na niego.
-Przepraszam Cię, to nigdy nie powinno się zdarzyć. Wybaczysz mi?
-Nadal jestem zła na Aikkę i na Ciebie też, wiem że cierpisz z
powodu tego co się stało, ale potrzebuję trochę czasu.
-Rozumiem.
Stella nie chciała dłużej ze mną rozmawiać, nie dziwiłam jej
się. Wyszła zostawiając mnie samą.
Stwierdziłam że chcę już wracać na ziemię. Co to za różnica
czy mnie zaatakują czy nie. Nie będę tu dłużej siedzieć.
Postanowione – wracam do ojca. W końcu zdjęłam suknię balową i
przebrałam się w jeansy i koszulkę z krótkim rękawkiem,
założyłam wygodne adidasy. Poszłam do łazienki, pierwszy raz od
balu zobaczyłam się w lustrze i stwierdziłam że wyglądam
okropnie. Makijaż miałam rozmazany, oczy zapuchnięte od płaczu i
sińce pod oczami po okropnej nocy a na dodatek byłam blada jak
ściana. Szybko obmyłam twarz zimną wodą, zmywając resztki
makijażu. Zamaskowałam cienie pod oczami korektorem i nałożyłam
odrobinę różu. Gdy znowu spojrzałam w lustro widziałam że nadal
nie wyglądam za dobrze ale lepiej już być nie mogło na chwilę
obecną. Zresztą i tak mi nie zależało na moim obecnym wyglądzie,
chciałam tylko wyglądać w miarę normalnie żeby mój ojciec się
mnie o nic nie pytał. Wyszłam z łazienki i spakowałam wszystkie
swoje rzeczy, wzięłam walizkę, ostatni raz spojrzałam na pokój
upewniwszy się że wszystko zabrałam i wyszłam. Musiałam pozostać
niezauważona, na szczęście było już ciemno. Jestem pewna że nie
zgodziliby się na mój wyjazd kilka dni przed spełnieniem tej
głupiej przepowiedni. Ale szczerze mówiąc mam to gdzieś. Doszłam
do miejsca w którym był mój pojazd. Wsiadłam do środka,
próbowałam odpalić maszynę ale nie chciała lecieć. Wyszłam
żeby sprawdzić co jest nie tak, zobaczyłam że brakuje pewnej
części bez której pojazd nie poleci. Ktoś chwycił mnie za ramię.
Odwróciłam się.
-Tak myślałem że będziesz chciała odejść, ale nie ma tak
łatwo. -powiedział Król
-Nie ma Pan prawa mnie tu zatrzymywać.
-Jesteś tu z rozkazu Avatara, jeśli chodzi o mnie to chętnie bym
Cię stąd wyrzucił. Wprowadziłaś zamęt do MOJEGO królestwa!!!
Bardzo chciałabym Cię ukarać a zamiast tego muszę Cię tu
trzymać. Ale trudno jakoś to zniosę, a Ty młoda damo masz być
posłuszna i przestrzegać obowiązujących tu norm! Wasz wybryk
zobaczyło sześć osób, gdyby to się rozniosło królestwo mogłoby
stracić stabilność. Przez Ciebie dziewczyno musiałem zagrozić im
że jak coś powiedzą to ich skażę na dożywocie lub karę śmierci
za zdradę. Jeśli nie będziesz się dobrze zachowywać to Ciebie
też wtrącę do lochu, bez względu czy to się będzie podobało
Avatarowi czy nie.
Chciałam odejść, ale król złapał mnie za ramię zmuszając mnie
do pozostania.
-Jeszcze jedno mam Ci do powiedzenia. Zastanawiam się czy już Cię
nie ukarać, bo tak sobie myślę że chyba straciłaś poparcie u
Avatara, i nikt Cię nie ochroni. A ja bardzo chciałbym Cię zobaczyć za
kratami.
-Proszę bardzo, niech mnie Król wtrąci do lochu, nie obchodzi mnie
to.
Przez dłuższy czas patrzył mi w oczy. W końcu rozluźnił uścisk,
pozwalając mi odejść.
-Pamiętaj o tym co powiedziałem! Nie masz już ochrony! -krzyknął
jeszcze do mnie
Wróciłam z walizką do pokoju. Nie miałam wyboru, musiałam tu
zostać. Próbowałam sobie wmówić że może jutro będzie lepiej,
ale sama w to nie wierzyłam.