Jordan stał w progu i przyglądał się nam, nie wyglądał na
zaskoczonego. Odsunęłam się od Aikki, nie bardzo wiedziałam co
mam zrobić. Spojrzałam znowu na Jordana, od razu odwrócił wzrok i
odszedł. Przez chwilę wahałam się ale pobiegłam na nim, nie
wiedziałam w którą stronę poszedł. Zobaczyłam jakąś
Nourasjankę która niosła jedzenie na salę.
-Przepraszam, widziałaś może jak przechodził tędy Jordan?
-spytałam
-Kto?
Nie wiedziała o kim mówię, zapomniałam że nie każdy zna jego
ziemskie imię.
-Avatar.
-Tak widziałam go przed chwilą, poszedł tędy. -wskazała mi
drogę.
-Dziękuję.
Szybko pobiegłam we wskazaną drogę i dogoniłam Jordana na
korytarzu.
-Jordan!!!
Zatrzymał się i odwrócił w moją stronę, nic nie mówił więc
ja zaczęłam.
-Ja nie wiem jak to się mogło stać.
Przyglądał mi się ale nic nie mówił więc dodałam:
-Przepraszam, wiem że Cię to zabolało. Nie mam pojęcia dlaczego
to się stało. To wszystko zadziało się tak szybko, nawet nie wiem
kiedy.
-Ja wiem dlaczego to zrobiłaś. Zawsze coś czułaś do Aikki, od
dnia kiedy pierwszy raz go zobaczyłaś. Nie zaprzeczaj, wiem że to
prawda.
-Przyznaję byłam nim zauroczona. Ale miałam wtedy 15 lat, byłam
dzieckiem. Dopiero teraz dorosłam i dowiedziałam się czym jest
miłość i wiem że kocham Ciebie a nie Aikkę.
-Nie jestem tego taki pewny.
-Co to ma znaczyć?
-Naprawdę nie wiem.
-Ale między nami jest dobrze, prawda? Nic nie musi się zmienić.
-Molly na moich oczach całowałaś Aikkę i uważasz że nic się
nie zmieni?! Nie wiem co z nami będzie.
Jordan odwrócił się i zaczął iść przed siebie, nie oglądając
się na mnie.
-Gdzie idziesz?! Co z nami?!
Nie odpowiedział, zniknął we mgle. Kilka łez spłynęło mi po
policzkach.
Co teraz z nami będzie? Nie chciał nawet ze mną rozmawiać.
Dlaczego tak po prostu odszedł?
Wróciłam do dużej sali. Aikka już tańczył ze Stellą, ona się
uśmiechała co znaczy że nie widziała naszego pocałunku.
Przynajmniej ona.
Podeszła do mnie Nourasjanka którą wcześniej pytałam w którą
stronę poszedł Jordan.
-Wszystko w porządku? Wydajesz się smutna. -spytała
Nic nie odpowiedziałam.
-Wiem że przyjaźnisz się z księciem, może chcesz z nim
porozmawiać? Mogę go zawołać.
Stałam przed nią ale nie docierało do mnie nic z tego co mówiła.
Widziałam że otwiera usta i coś mówi ale nie byłam w stanie się
skupić i usłyszeć chociaż jednego słowa. Bez słowa minęłam
ją, było strasznie dużo ludzi więc musiałam przepychać się
żeby wyjść. Udało mi się opuścić salę, nie wiedziałam po co
w ogóle tam wracałam. Nie mam ochoty udawać że wszystko jest
dobrze, tańczyć i się uśmiechać. Więc poszłam do swojego
pokoju, rzuciłam się na łóżko nadal ubrana w suknię. Nie
chciałam płakać ale łzy same spływały mi po policzkach.
Myślałam tylko o wydarzeniach tego dnia, chciałam wszystko
zmienić, tańczyć teraz z Jordanem i cieszyć się wspaniałym
balem. Wszystko było nie tak jak tego chciałam. Leżałam
wypłakując się w poduszkę, dopóki nie usłyszałam pukania.
Zerwałam się z łóżka. Może to Jordan, ochłonął i chce
porozmawiać. Otworzyłam drzwi, i zobaczyłam Aikkę.
-Molly, ja chciałem Cię przeprosić. To nie powinno się zdarzyć
Byłam taka wściekła jak go zobaczyłam, miałam ochotę się na
niego rzucić z pięściami, ale wiedziałam że jestem tak samo
winna, a może nawet bardziej.
-Masz rację, nie powinno. Co ty sobie myślałeś? I co ja myślałam?
Masz narzeczoną, która jest na dodatek moją przyjaciółką. A ja
mam chłopaka którego kocham ponad wszystko.
-Wiem, bardzo mi przykro. Nie sądziłem że Jordan się pojawi, ale
jak się okazało to moja matka go tu zaprosiła. To on miał być tą
niespodzianką o której mówiła wcześniej.
-Jordan mi nie wybaczy. Myśli że coś do Ciebie czuję. Nie chciał
mnie nawet wysłuchać.
-Na pewno mu przejdzie. Daj mu czas.
-Przepraszam Cię, ale nie chcę już z Tobą rozmawiać. Wyjdź
proszę. Zostaw mnie w spokoju.
Aikka wyszedł. I dobrze, nie chciałam go słuchać a tym bardziej
oglądać. Jego widok sprawiał że czułam się tylko gorzej. Nie
wiedziałam co mam robić, byłam taka smutna. Wróciłam do łóżka
skuliłam się w kłębek i pozwoliłam łzom płynąć. Ciągle się
zastanawiałam dlaczego pocałowałam Aikkę i co teraz będzie z
moim związkiem. Było już wystarczająco ciężko dlatego że
Jordan jest Avatarem a teraz jest jeszcze więcej problemów którym
musimy stawić czoła. Tylko że jego nie ma i nie chce ze mną
porozmawiać.
Bardzo mi się spodobała twoja nowa notka, już nie mogłam się doczekać kolejnej, Czekam na następną :)
OdpowiedzUsuńTwoja nowa notka bardzo mnie zaciekawiła, ciekawi mnie co będzie dalej, zapraszam u mnie nowy wpis---->http://angela2004.blog.interia.pl/
OdpowiedzUsuńHej! To niemal niemozliwe że ciągle powstają nowe blogi OSR, dziękować ludziom, którzy ciągle to kochają. Co lepsze, więcej jest ludzi w Polsce, którzy adorują AikkaxMolly, także JordanxMolly jest naprawdę rzadkością.
OdpowiedzUsuńHistoria może się rozwinąć ciekawie (zarówno problemy ze złem jakie ma Avatar oraz te miłosne, których zabraknąć nigdy nie może, zwłaszcza jeśli chodzi o młode, zagubione serca).
Wspieram duchowo! Będę oczekiwać na następne rozdziały! (mała, skromna rada: proszę, nie rób z tego romansidła. Oczywiście każdy to lubi, ale jak się robi zbyt cukierkowo, to się robią flaki z olejem. Akcja! :)
Miłego dnia życzę!
Zapraszam na mój tumblr aby obejrzeć trochę mojej skromnej twórczości:http://www.tumblr.com/blog/yokaishinari.
Spread the love!
YokaiShinari
To się pokomplikowało. Dziwi mnie tylko, że nikt poza Jordanem nie zobaczył tego co się zdarzyło między Evą i Aikką, Ale może to i lepiej? Oby tylko Jordan wybaczył Evie. Podrawiam i czekam na dalszy ciąg.
OdpowiedzUsuńWiesz co... aż się prawie poryczałam jak okazało się że nie będzie zbiorowego besztu na Aikkę... no ale cóż, każdy ma swój pomysł na opowiadanie, cieszę się że przynajmniej zbeształa go Molly, choć mogła mu jeszcze przywalić, zastanawia mnie tylko że serio nikt tego nie zauważył prócz Jordana...
OdpowiedzUsuńBędę też okrutna ale cieszę się że Jordan tak potraktował Evę, dobrze jej tak, niech poczuje co straciła i o! :)
Czekam na ciąg dalszy :))
PS. Dziękuje za miły komentarz z Twojej strony u mnie, zaskoczyło mnie że tak Ci się podobał wyścig, mimo że może piszę dobrze to w sekrecie Ci powiem że z wyścigami mam mniej więcej tyle wspólnego co z humanistycznym kierunkiem studiów - czyli nic, bazuje tylko na swoich przeżyciach w aucie.
Intrygami zamkowymi podbijesz moje serce, jeszcze bardziej czekam na Ciąg dalszy!
UsuńZapraszam u mnie nowy wpis----->http://angela2004.blog.interia.pl/
OdpowiedzUsuń