.

.

wtorek, 29 kwietnia 2014

21. Kara cz.2

Zaskoczenie wzięło górę, nie mogłam się nawet ruszyć a tym bardziej nic powiedzieć. Strażnicy podeszli do mnie, złapali mnie za ramiona. Po chwili zostałam zaciągnięta do lochu, próbowałam się wyrwać ale mi się nie udało. Wrzucili mnie do celi oddalonej od Aikki i zamknęli drzwi na klucz.
Cela nie była lepsza niż ta Aikki, wilgotna, ciasna i śmierdząca bez żadnych wygód. Usiadłam przy ścianie, zastanawiając się co teraz ze mną będzie. Nie byłam w stanie trzeźwo myśleć, chyba nawet nie dotarło do mnie jeszcze co się wydarzyło. Wszystko wydarzyło się tak szybko, Król dostał to czego chciał, znalazł sobie pretekst żeby mnie uwięzić. Wyrzucałam sobie swoją głupotę bo przecież sam mi powiedział że chce mnie zamknąć, a ja dałam się podpuścić jak dziecko. Jak długo będę tu siedzieć zanim zwariuję. Więzienie było przepełnione ale nie dziwiło mnie to przy takim Królu. Słyszałam głosy więźniów którzy gadali do siebie, i nie odróżniali już rzeczywistości od tego co działo się tylko w ich głowie. Jeden z nich mówił że jak wyjdzie z więzienia to zemści się na wszystkich, a zaraz potem mówił spokojnym głosem że chce do swojej mamy po czym twierdził że sprzedał swoją duszę i wie że się uwolni. Całe szczęście że nie musiałam dzielić z nikim celi. Co jakiś czas słyszałam jak ktoś coś szepcze albo krzyczy na całe gardło. Ciekawa byłam po jakim czasie zaczęli tracić zmysły, miałam nadzieję że mnie to nie spotka. Nigdy nie spodziewałam się takiego obrotu spraw, często miałam problemy przez mój charakter ale nigdy nie byłam w takiej sytuacji. W celi naprzeciwko mojej był Nourasjanin wyraźnie zmęczony takim życiem, który spojrzał mi w oczy i powiedział że zbliża się koniec świata i zagłada która nie ominie nikogo.
-Czas się pogodzić z losem, już niedługo będziemy wolni od tego wszystkiego. Każdy wtedy będzie równy, nawet Król który zapłaci za swoje czyny. -mówił
Gdy przyszła pora wydawania posiłków, strażnik przyniósł mi coś co miało być chyba moim obiadem. Byłam bardzo głodna ale to co mi dali nie nadawało się do jedzenia. Dostałam kromkę bardzo czerstwego chleba i kawałek mięsa który nie był najświeższy i roztaczał już odór zgnilizny. Dali mi też trochę brudnej wody, która wyglądała jakby napełnili kubek w najbliższej kałuży, pływały tam kawałki liści a na dnie znajdował się piasek. Nic dziwnego że Aikka tak się posypał w takim krótkim czasie, spędził tu tylko dwa dni ale pewnie nic nie jadł a picie tej wody groziło wymiotami i odwodnieniem. Stwierdziłam że wolę umrzeć z głodu i braku wody niż w mękach jak to zjem i się otruję, więc zawołałam strażnika i powiedziałam że nie będę tego jeść a on zabrał wszystko z powrotem. Pomyślałam sobie że jak tu dłużej zostanę to moje dni są policzone. Co tam przepowiednia, nie umrę z ręki Croga tylko w więzieniu z winy apodyktycznego Króla. Tego Jordan chyba nie przewidział. Zastanawiałam się czy Król ma rację? Czy naprawdę nie obchodzi Jordana już mój los? Wiedziałam że bardzo go zraniłam, rozstaliśmy się w nieciekawych okolicznościach. Czy mi pomoże? A może myśli tak jak Król, że powinnam ponieść karę?
Zastanawiałam się która mogła być godzina, czy jest jeszcze dzień czy już noc. Nie było okien w lochach ponieważ znajdowaliśmy się pod ziemią. Każdy żył w swoim rytmie dnia. To chyba było najgorsze, ta dezorientacja. Jedyne czym można było się kierować przy określaniu godzin to były posiłki. W mojej celi na ścianach były wyryte znaki, kreski które oznaczały jak długo ktoś tu siedział. Tylko tak można było zachować jasność co do tego ile czasu minęło. Były też napisy, większość z nich była niewyraźna ale rozczytałam część z nich. Na ścianach był spisany fragment historii więźnia. A było napisane tak:
                                                             ***
„Zadałem się z nieodpowiednią osobą, byłem w niewłaściwym miejscu i czasie. Zaufałem złemu Nourasjaninowi i poniosłem karę. Tak bardzo tęsknię za moją ukochaną Caris, mogłem uciec z nią i żyć u jej boku. Nigdy nie było przeznaczone nam być razem. Tajemniczy nieznajomy, nigdy nie przedstawił mi się, nie poznałem jego imienia ani jego historii. Wiem tylko że przez niego wpakowałem się w kłopoty, straciłem przez niego wszystko. Byłem głupcem, myślałem że jestem godzien Caris ale się myliłem, chciałem zapewnić jej dobre życie. Moja cudowna Caris jest Księżniczką i nie mogła związać się ze mną, facetem bez pieniędzy i tytułu, ale kochamy się. Zaślepiły mnie pieniądze tajemniczego nieznajomego. Nie wiedziałem co robi nieznajomy, zabronił mi zadawania pytań, nasza znajomość była skomplikowana. Dawał mi pieniądze i to mi wystarczało. Musiałem tylko rozmawiać z różnymi osobami, odbierać przesyłki i przekazywać je komuś innemu. Chciałem zasłużyć na moją ukochaną i sprawić żeby mogła wieść życie do którego jest przyzwyczajona, gdy uciekniemy z dworu. Pełno tu spisków i zdrad. Dałem się wpakować w pułapkę, zdradził mnie. Nawet Caris odwróciła się ode mnie na sam koniec. Ostatni raz widziałem ją na procesie. Stała wtedy u boku swojego ojca, Króla Nourasji, miała postawę obojętną i zimną lecz gdy wydali na mnie wyrok śmierci ujrzałem łzę która spłynęła po jej pięknym policzku. Szybko ją otarła, nie mogła kochać zdrajcy skazanego na śmierć, poza tym nigdy nie była mi przeznaczona, należała do innego. Czy będzie na wykonaniu wyroku? Nie wiem, ale pewnie będzie musiała. Tak bardzo żałuję. To koniec wszystkiego.
Dorian.” 
                                                             ***
Usłyszałam rozmowę dwóch strażników:
-Hej stary, słyszałeś że Avatar znowu jest na zamku?
-Żartujesz? Po co się pojawił?
-Z powodu tej małej ziemianki którą zamknęliśmy.
-A co ona go obchodzi?
-Nie wiesz? Podobno jest w niej zakochany.
-Ja nie mogę. Co ona ma takiego w sobie że Avatar i nawet nasz książę jej ulegli?
-Nie mam pojęcia.
Gdy usłyszałam że Jordan przybył na zamek od razu serce zaczęło mi szybciej bić, miałam nadzieję że przyjdzie do mnie i zabierze stąd. Tak bardzo za nim tęskniłam, chciałabym go zobaczyć chociaż na chwilę. Strażnicy odeszli od mojej celi, akurat była zmiana warty, ci którzy przyszli nic nie mówili, tylko poszli na obchód.
Po kilku godzinach usłyszałam kroki, zobaczyłam zbliżające się dwie postacie. Gdy zbliżyli się wystarczająco do krat celi rozpoznałam postać Króla i jednego ze strażników który mnie zamknął. Król podszedł do krat, spojrzał na mnie i powiedział surowym głosem nie znoszącym sprzeciwu:
-Nie sądziłem że Avatar się przejmie Twoim losem, ale jak widać nie tylko mojego syna omotałaś i pozbawiłaś zdrowego rozsądku. Aikka został już uwolniony Ty też zostajesz wypuszczona.
Otworzyli moją celę, chciałam jak najszybciej uciec, ale Król zagrodził mi przejście i powiedział już ciszej, tak że tylko ja mogłam to usłyszeć:
-To że teraz Cię wypuszczam nie znaczy że nie mogę zamknąć Cię znowu.
Spojrzałam mu w oczy, były zimne gdy to mówił. Uciekłam z tego miejsca, zastanawiałam się jak mogłam się tak pomylić, z początku sądziłam że Król jest miły i łagodny a okazał się zupełnie inny. Szybko pobiegłam do pokoju, było już bardzo późno więc nikogo nie spotkałam po drodze. Gdy już weszłam pierwszą rzeczą jaką zrobiłam było wzięcie prysznica, po czym położyłam się w łóżku i przykryłam kołdrą. Te parę godzin w lochach to było istne piekło, ale to że zostałam uwolniona oznacza że Jordan nadal czuwa nade mną, co dało mi odrobinę nadziei na lepsze jutro.

8 komentarzy:

  1. Hej XD
    Dzięki za powiadomienie:)
    " Wrzucili mnie do celi oddalonej od Aikki" , to była odpowiedź na moje ostatnie pytanie :D Czułam to.
    Znajcie łaskę Pana... w sumie to mówię o Avatarze nie o królu. No, ok Eva całowała Aikkę bądź jak kto woli, on całował ją, ale żeby Jordan dopuścił do tego żeby jego ukochana została ukarana w ten sposób. Z drugiej strony zdrada to chyba najgorsze co może być. Może chciał jedynie postraszyć Evę? Mam dylemat w tej kwestii :P

    Coś czuję, że dowiemy się jeszcze czegoś o historii Doriana i Caris oraz tajemniczym nieznajomym.
    Zastanawiam się jak stary był napis w celi, czy Dorian siedział tam niedawno czy może kilka pokoleń wstecz.

    Bardzo przyjemnie się czytało ^^ czekam na c.d.

    OdpowiedzUsuń
  2. Nieźli plotkarze z tych Nourasjan, nie ma co:D. I to też w godzinach pracy. Ciekawe jak zareagowałby na to król - uznał za nieistotne, czy też wyciągnął wyimaginowane konsekwencje, skoro już pokazał jakim jest szują? Za to Eva ma szczęście, że tylko kilka godzin była w celi, bo warunki mają tam koszmarne. No i jest duża szansa, że wkrótce spotka się z Jordanem. Czekam na to i ogólnie na ciąg dalszy:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Wczoraj o północy siedziałam i czytałam Twojego bloga od a do z. Wkurzają mnie czasem liczne powtórzenia (w sumie to zauważyłam to, gdy w jednym zdaniu pojawiło się 3, czy 4 razy słowo pięknie xD ale to nie tu...), ale ogólnie super :3 liczę, że z czasem opowiadanie rozwinie się, a styl fajnie ewoluuje z czym jesteś na dobrej drodze. Czekam na dalsze losy c:

    Nie ma to jak dzień przed maturą kończyć anime dzieciństwa T.T tęsknie za Obanem...

    OdpowiedzUsuń
  4. Shizu powodzenia! Obanowicze trzymają kciuki! :)

    OdpowiedzUsuń
  5. U mnie świeżutka nowość, więc zapraszam ^^

    OdpowiedzUsuń
  6. Dobra, to nadganiam. Hmm... w sumie to nie wiem co napisać, to było takie proste, zamknięta, trochę głodu, jakieś spisane wspomnienia i wolność. Mogłaś jeszcze potrzymać w tej niepewności. Plusem tej notki jest to że zaczynam widzieć Króla w roli oprawcy. Żałuje że nie opisałaś bardziej tej atmosfery która tam panuje. Ale PODOBAŁO MI SIĘ o! :)
    A zaraz przerzucam się na tą drugą notkę...

    OdpowiedzUsuń
  7. http://angela2004.blog.interia.pl/?id=3372376

    OdpowiedzUsuń